„JeÅ›li szukasz rzeczy, które lubisz, albo rzeczy,
których nie lubisz,
w jednym i drugim przypadku odnajdziesz to, czego szukasz”
w jednym i drugim przypadku odnajdziesz to, czego szukasz”
Simon Sinek- lider biznesu
Dziś niedziela, znów zaczynają
siÄ™ pojawiać w Internecie wpisy „nienawidzÄ™ poniedziaÅ‚ków”. Jedno hasÅ‚o, a już widmo pracy, czy szkoÅ‚y, odbiera humor. I
tak co tydzień. Jeszcze dobrze nie zaczął się weekend, a my już myślimy, że
musi nadejść ten przeklęty poniedziałek. Skutek? Schemat, systematycznie wklepywany, nie
tylko w klawiaturę komputera, ale i w korę mózgową, zapisuje się trwale. Nienawidzić swojej pracy (szkoły) - choroba społeczna, przyzwyczajenie, szpan?
Po co nienawidzić 1/3 swojego życia? Jak długo można pracować z niechęcią? Już rok
lub dwa trudno wytrzymać. Może więc warto pomyśleć:
- Z jakiego powodu mówię sobie, że
nienawidzę poniedziałków?
- Co chcę przez to uzyskać? Co
uzyskujÄ™?
- Jakie korzyści, a jakie szkody
przynosi mi to założenie?
- Co się musi stać, żeby zmienił
się negatywny schemat myślenia?
Oczywiście problem może być bardziej złożony niż się wydaje,
całkiem inny w każdym przypadku. I nie zawsze wystarczy parę pytań. Może po prostu potrzebna jest zmiana, może to
temat na coaching?
Ale ja dziś uparcie wracam do wewnętrznego dialogu. Natura
ludzka jest przewrotna. Z jednej strony oczekujemy szczęścia, a z drugiej bardzo
sprawnie temu wymarzonemu szczęściu przeszkadzamy. Bo przecież pesymistyczne
proroctwa nie produkujÄ… siÄ™ same. „Kraczemy” czasem na wszelki wypadek, żeby
nie zapeszyć, czasem z przyzwyczajenia. Jedna wstrętna myśl, jedno nieodpowiednie
słowo, jeden mały wybuch emocji i powstaje czarny scenariusz, który potrafi
zatruć dzień, tydzień, a czasem nawet całe lata.
Na wydrukowanie książek o pozytywnym myśleniu poświecono pewnie
niejeden las. Może i warto było. Jeżeli naukowo dowiedziono skutek mentalnego
treningu mięśni (ludzie codziennie wyobrażają sobie , że trenują konkretne partie
mięśniowe i po kilku tygodniach zauważają autentyczne rezultaty), to tym
bardziej logiczne jest, że pozytywnymi myślami możemy trwale poprawiać swoje
samopoczucie.
Wszyscy staramy się pozytywnie myśleć, ale cóż, czasem trudno
uwierzyć w pełen optymizmu, starannie dopracowany dialog wewnętrzny. Dlatego
dla mnie osobiście najważniejsza jest autentyczność. Na pewno nie będę wmawiać
sobie, że „jest super”, gdy rzeczywiÅ›cie
jest beznadziejnie. Zakładam, że jestem inteligentną formą bytu i jeśli pewnego
brzydkiego, szarego dnia, który na dodatek nie zapowiada siÄ™ dobrze, powiem sobie: „dziÅ› jest najpiÄ™kniejszy dzieÅ„
w moim życiu” (ostatnio takÄ… propozycjÄ™ usÅ‚yszaÅ‚am w pewnym internetowym
szkoleniu), to mój mózg tego po postu nie kupi. Dlatego zachowuję resztki
logiki i nie wmawiam sobie bzdur, ale w zamian staram siÄ™ zauważać wszystkie szanse, jakie niesie dzieÅ„. Po prostu próbujÄ™ widzieć”
szklankÄ™ do poÅ‚owy peÅ‚nÄ…”. A jak już nic pozytywnego nie da siÄ™ wymyÅ›lić i jest
beznadziejnie? Wtedy pytam sama siebie:
- Co ci daje, ta przykra sytuacja, czego uczy?
- W jakim stopniu ciÄ™ wzmocni?
- Po co jest?
W najcięższych chwilach powtarzam sobie, że życie jest
sinusoidą i jeśli teraz jest źle, to pewnie zaraz będzie lepiejJ
LubiÄ™ jeszcze innÄ… metodÄ™ - przez 21 dni (trzy tygodnie, bo minimum tyle czasu potrzeba,
żeby zmienić nawyki ) wieczorem, przed snem, przypominamy sobie 20 rzeczy,
za które możemy być wdzięczni opatrzności - 20 pozytywnych drobiazgów, które
wydarzyły się dziś, albo (w drugiej wersji) 20 swoich osiągnięć. Ważne , żeby
robić to codziennie! Stopniowo przeprogramowywać się, zauważać dobre zdarzenia,
które przynosi nam życie, a nie tylko problemy i porażki. Efekt wiadomy – wypracowanie
nawyku optymistycznego postrzegania rzeczywistości, poprawa samopoczucia, lepsza
samoocena. Wszystko w 21 dni. Chyba warto?
Oczywiście nie wyczerpałam tematu, nawet nie próbowałam go
wyczerpać. Jest jeszcze przecież bardzo wiele metod na wypracowanie pozytywnego
dialogu wewnętrznego, a więc może ktoś poleci coś własnego, sprawdzonego, lepszego ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz