środa, 21 listopada 2012

Pokochaj siebie!

 
photo by Anna Nawrotek                                                                   
„Człowiek genialny nie popełnia żadnych omyłek.     
Jego błędy są dobrowolne i stają się wrotami odkryć.”
James Joyce
Pokochaj siebie! - woła co drugi poradnik. „Kochaj bliźniego, jak siebie samego”, powtarza jak mantrę mój tato (przeczytał ostatnio dobrą książkę o zdrowiu), podkreślając że aby kochać bliźniego, siebie trzeba pokochać najpierw. Z której strony nie spojrzelibyśmy na temat rozwoju, pojawia się informacja, że od pokochania siebie powinniśmy zacząć. To podstawa, bez której trudno dokonać satysfakcjonujących zmian w życiu.
Teoria teorią, a praktyka nie jest chyba taka prosta - obserwując ludzi zauważamy często zbytnią nieśmiałość lub arogancję, którymi pokrywają brak pewności siebie. Wszelkie nienaturalne zachowania nastawione na tani poklask, błyszczenie, szpan to jaskrawy przejaw nieakceptacji tego kim się jest. Substytutem miłości do siebie bywa też  obstawianie się luksusowymi gadżetami czy przeznaczanie każdej chwili na opacznie rozumiane „carpe diem”. Najróżniejsze skrajne interpretacje tematu, zrównujące miłość własną z egoizmem, samouwielbieniem czy bezwzględną dominacją powodują, że słowa „pokochaj siebie” budzą często uśmiech i zażenowanie.

A więc co to znaczy kochać siebie i jak mamy to robić?

         Jednym z najważniejszych warunków miłości jest akceptacja, której wielu osobom brakuje w codziennych kontaktach z samym sobą. Nie ma się co dziwić, jeśli najczęstszym komunikatem, który słyszą jest krytyka. Krytyka ze strony rodziców, nauczycieli, kolegów, bezlitosne wyśmiewanie, wytykanie błędów, a po latach takiego traktowania wyrabia się przekonanie, że nic nie jesteśmy warci i powstaje nawyk nieustannego szukania we wszystkim własnych błędów.

Można na różne sposoby wzmacniać w sobie poczucie własnej wartości. Ja proponuję często wykonanie prostego ćwiczenia, polegającego na  wygenerowaniu listy 20 swoich zalet lub listy umiejętności i szczególnych zdolności, danych tylko sobie, stanowiących własny unikalny potencjał. Własna niepowtarzalność i zalety:) Zadanie które wydaje się bardzo wdzięczne jest uznawane za trudne i budzi wiele emocji! Zauważyłam, że łatwiej przychodzi dzieciom, niż osobom dorosłym i młodzieży. Ale nie będę uogólniać paru własnych doświadczeń, ani wyciągać pochopnych wniosków, a więc  poprzestanę na tym, że budowanie poczucia własnej wartości, to podstawa traktowania siebie z miłością. Ćwiczenie mogę polecić i tyle. Spróbujcie i zobaczcie, że to nie jest takie łatwe. Choć każdy z nas ma na pewno 20 zalet, to wiele osób twierdzi, że wypisanie 20 wad przyszłoby im o wiele łatwiej.  I jeszcze jedno - zawsze może wyzwanie „podrasować” i napisać o sobie  30 lub 40 dobrych rzeczy;). 

Parę lat temu natknęłam się na zalecenie, aby popatrzeć na siebie oczami osoby, która najbardziej nas kochała w dzieciństwie, odnaleźć sens tej miłości, zastanowić się, co ta osoba poradziłaby nam dzisiaj, jak by nas traktowała - zobaczyć w sobie godne miłości dziecko. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy się zaopiekowali tym dzieckiem, któremu trzeba mądrze stworzyć optymalne warunki do funkcjonowania. Ćwiczenie daje szansę do głębszych przemyśleń, sięgnięcia do dawno nieodgrzebywanych wspomnień…. Ciekawe, że kiedy wracamy do tematu dzieciństwa w nas,  ludziach dorosłych,  najczęściej wzbudza się wiele głębokich emocji – często pojawia się wzruszenie, zaduma, płacz. Dzieciństwo pozostaje bajką, wspomnieniem, które nie wróci…

Ale wracam do ćwiczeń mających pomóc mądrze pokochać siebie. Polecenie brzmi: wyobraź sobie, że jesteś osobą obcą, którą masz kochać. Zadaj sobie parę pytań:
 - Czy naprawdę znasz jej potrzeby? Jakie są to potrzeby?
- Co zrobisz, żeby je spełnić?
- Jak wiele masz dla niej zrozumienia? Ile błędów jesteś jej w stanie wybaczyć?
- Z kim ją porównujesz? Jaki skutek przynoszą te porównania?
- Z jakimi ludźmi polecasz jej się spotykać? Jakich ludzi unikać?
- Jaki tryb życia dla niej będzie najlepszy? Jaka dieta?
….. każdy potrafi zadać pytania najwartościowsze dla siebie samego.

Tematu dziś na pewno nie wyczerpię. Jest jeszcze wiele sposobów budowania dobrych stosunków z samym sobą i zdrowej samooceny, a do każdego z nas na pewno przemawia inny.  Może więc po prostu tylko wymienię jeszcze trzy metody:
- pozytywne afirmacje, które polegają na powtarzaniu słów, nas wzmacniającyh (np. jesteś super! Jesteś mądry! Zrobiłeś to świetnie!),
- wizualizacja miłości, jaką się obdarzamy,
- powtarzanie przed snem wszystkich rzeczy, które nam się udały danego dnia i chwalenie się za nie.

W naszej kulturze są to praktyki nieoswojone,  często odbierane jako dziwne, jednak może warto się nad nimi zastanowić i wybrać coś dla siebie, choćby w imię dobrych relacji z otoczeniem. Bo przecież nie możemy dać innym tego, czego sami nie mamy – jeśli nie potrafimy pokochać siebie, to nie potrafimy pokochać innych, jeśli nie mamy szacunku czy zrozumienia dla siebie, nie będziemy mieć go dla ludzi nas otaczających. Podobno najbardziej nas drażnią u innych nasze własne błędy i wady, a więc w imię zdrowia psychicznego i miłego współżycia z ludźmi warto sobie sporo wybaczyć.
A co z tymi, którzy nie zechcą zbudować w sobie zdrowej samooceny i zadbać o siebie??? Cóż, pozostaje nam się z nimi męczyć, albo na nich zarabiać, bo wielu z nich prędzej czy później trafi do psychologów, psychoterapeutów,  albo co gorsza przypadkowych szarlatanów, którzy już będą dobrze wiedzieć, jak wyciągnąć od nich pieniądze.