„Jesteś
jedyną osobą na świecie,
która
może wykorzystać Twój potencjał.”
Zig Ziglar
W małej podkieleckiej szkółce prowadzę zajęcia zwiększające
sprawność uczenia się. Chodzi na nie kilkanaścioro piąto- i szóstoklasistów. Jako
jeden z elementów motywujących do pracy, zastosowałam stworzenie silnej reprezentacji
celu, zwieńczającego proces nauki. Prościej - poprosiłam dzieci, żeby napisały,
co chcą osiągnąć pod koniec zajęć (w czerwcu). Wszyscy grzecznie i ze
skupieniem zapisali coś na kartkach, kartki zamknęli w kopertach, koperty
zakleili i zostawili u mnie w depozycie.
Może i zbyt ambitnie podeszłam do pracy z młodymi ludźmi, ale… kiedy mamy wyrabiać
właściwe nawyki??? Chyba im wcześniej tym lepiej, zwłaszcza, że spisywanie
celów to nawyk niezwykle opłacalny i dobrze rokujący na przyszłość.
Podobno (badania przeprowadzano w amerykańskich uniwersytetach
Yale i Harvard) tylko 3% ludzi ma
zwyczaj spisywania swoich celów, 13% ma je przemyślane, ale niespisanie,
a cała reszta tzn. 84% w ogóle nie zastanawia się nad sprawą tak abstrakcyjną,
jak życiowy cel. Co ciekawe, badania wykazały, że ci, którzy kiedyś zadali sobie trud, aby spisać cele, mieli 10
razy więcej pieniędzy niż cała
reszta. Tak więc nawyk spisywania celów niewątpliwie wart jest wyrobienia i dlatego
z głębokim poczuciem misji zleciłam go dzieciom;)
I co?... Dzieci grzecznie napisały, co im w duszy grało i … nic…
dalej to pani od technik pamięciowych ma sprawić cud, a życzenia mają się spełnić.
Jeden chłopiec powiedział nawet, jego cel jest niemożliwy do spełnienia. On
postawił przede mną wyzwanie, chciał
sprawdzić, co potrafię. Uczniowie spojrzeli zdumionymi oczami, kiedy wyjaśniłam,
że na kartkach zapisali swoje plany,
a więc realizacja należy do nich samych,
a moje zadanie to przekazanie metody, która może im pomóc osiągnąć ambitne zamierzenia.
Cóż za rozczarowanie! A myśleli, że stanie się cud, że będę się dwoiła i
troiła, a potem machnę jakąś czarodziejską różdżką…
Cóż, dzieciom nie należy się
dziwić, nie zawsze jest fajnie, gdy trzeba po prostu zabrać się do roboty. Żeby świadomie wziąć odpowiedzialność za swoje osiągnięcia, trzeba po
prostu dorosnąć. A ileż to razy my - dorośli - mówimy dzieciom, że za ich niewiedzę
odpowiada zły nauczyciel...? Ale nie zamierzam kontynuować tematu szkoły, bronić ani ganić nauczycieli, bo nie w tym rzecz.
Rzecz we wnioskach – ten mały eksperyment z dziećmi uświadomił mi, jak często
my sami, niczym dzieci w małej szkółce, zawzięcie planujemy, podejmujemy
zobowiązania i też … liczymy, na cud. A cuda zdarzają się wyjątkowo rzadko. I zwykle, niezależnie od tego, czy mamy 10 czy
100 lat, nic nie dziele się samo.
Marek Szurawski, mój mentor i przyjaciel,
mistrz mistrzów w dziedzinie zapamiętywania, mawia że jeśli będziemy przez pięć minut pracować na
sukces, to będzie on trwał 5 minut, a aby uzyskać trwały efekt, trzeba dać z
siebie znacznie więcej. Może to i nie jest epokowe odkrycie, ale za to prawda,
którą zwykle wolimy niepostrzeżenie zamieść pod dywan. Spełnienie w
jakiejkolwiek dziedzinie wymaga od nas sporo wysiłku. I jeśli każdy z nas jest
zbiorem unikalnych cech charakteru, niepowtarzalnych zdolności i możliwości, a zarazem
najlepszym ekspertem od samego siebie, to tylko on sam wie jaki wysiłek
wykonać, aby osiągnąć sukces. I tylko on sam może wprawić się w ruch. Wypada więc
powtórzyć za wybitnym amerykańskim szkoleniowcem i pisarzem: „Jesteś
jedyną osobą na świecie, która może wykorzystać Twój potencjał.”
A że od czegoś
trzeba zacząć, to ośmielę się postawić parę wyjściowych pytań, takich na weryfikację celów:
- „Jakie cele
stawiam przed sobą?”
- „Czy te
cele są naprawdę ważne dla mnie?”
- „Czy je
zapisuję?”
- „Co mnie
powstrzymuje przed wyznaczaniem celów?”
- „Czy bardziej
boję się sukcesu, czy porażki?”
- „W jakiej dziedzinie życia nie
realizuję swoich marzeń?”
- „Co
zamierzam zrobić, żeby mieć realną szansę realizacji zamierzeń?”
- „Z jakich
elementów mojego celu mogę zrezygnować, żeby plan był bardziej realny?”
- „Jakie
przeszkody mogę napotkać na swojej drodze?”
- „Kto lub co
może mi pomóc spełnić swoje marzenia?”
- „Kogo
czynię odpowiedzialnym za brak efektów?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz