niedziela, 28 lipca 2013

Odpowiedzialność.






„Jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za to, co robimy,

ale również za to, czego nie robimy.”

Jean – Baptiste Poguelin (Molier)


          Najpiękniejszą rzeczą, jaką możemy podarować drugiemu człowiekowi, jest w moim przekonaniu, uświadomienie mu jego własnych możliwości, które może wykorzystać, podążając w najlepszym dla siebie kierunku.

Drugą cenną wartością, będącą skutkiem kontaktu z mądrym coachem lub po prostu mądrym człowiekiem, jest samodzielność, a co za tym idzie świadoma odpowiedzialność za siebie, za własne czyny, za małe i duże wybory dokonywane każdego dnia, w każdej godzinie, minucie, sekundzie. 
Jeśli jesteśmy samodzielni, to mimo naturalnych obaw i  przeciwności losu, twórczo kreujemy swój niepowtarzalny świat, domalowujemy plama po plamie  kolejne elementy barwnego kolażu, który jest wyjątkowy. Warto się tylko czasem zastanowić czy ten konkretny układ kształtów i barw to rzeczywiście to, o co nam chodzi? Czy w tym momencie i w tym miejscu powinna na pewno znaleźć się kreska, którą właśnie kreślimy?


To może teraz ćwiczenie uważności?;)… Zatrzymaj się na sekundę. Pomyśl, co robisz w tej chwili. Co robią Twoje ręce, nogi, usta, czym zajęty jest mózg, zastanów się o czym myślałeś przed chwilą – czy te myśli Cię wspierały? A może skutecznie torpedowały cel, który jest dla Ciebie priorytetem? Czy rzeczywiście zajmujesz się tym, co jest dla Ciebie najważniejsze, najpożyteczniejsze? Podobno święty Paweł mawiał: „Wszystko Ci wolno, ale nie wszystko Ci służy”. … Co Ty na to?


Czasami zastanawiam się dlaczego tak wielu ludzi ucieka od odpowiedzialności za swoje decyzje, a tym samym za swoje życie? Dlaczego nawet nie próbują uczciwie przeanalizować swoich możliwości, tylko wmawiają sobie, że są zmuszeni do postępowania w określony sposób, do wyboru mniejszego zła, do funkcjonowania wbrew sobie i swoim ideałom? Cóż, może po prostu nie akceptując własnych wyborów, wpadają w sidła dysonansu poznawczego, zupełnie jak alkoholik?  Może gubiąc się pomiędzy „muszę” i „powinienem” a „chcę” i „wybieram” tracą poczucie bezpieczeństwa?

Bo jeżeli nie jesteśmy w stanie zrozumieć, że decyzje, które uważamy za konieczne, są jednak naszymi wyborami, to w końcu zaczniemy się czuć jak bezwolne roboty, włączone przypadkowo w rytm szybko wirującej pralki, dla której ktoś wymyślił nazwę „Świat”. To skuteczna pralka, więc przy okazji wyprała nam mózg i już nie możemy z niego czynić użytku, nie możemy decydować o niczym. A jeśli na nic nie mamy wpływu, to po co się starać? I może to właśnie poczucie bezsilności, czy beznadziei powoduje, że dookoła mamy wielu ludzi nieszczęśliwych, ponurych, zapijających problemy, uciekających od życia w nadmierny hedonizm lub depresję.

Czasem myślę, że ucieczka od odpowiedzialności to też trochę antidotum na zawyżone wymagania wobec siebie,  na pogoń za ideałem, który jest nieosiągalny…  A przecież jeśli buduję cegiełka po cegiełce swoje życie, jak wieżę z klocków, to wcale nie znaczy, że każdy element układanki od razu wpasuję w odpowiedni schemat. Czasem większa swoboda, a nawet przypadkowość, pozwala przeżyć po drodze fascynującą przygodę i sporo się nauczyć. I to nic, że ta lekko bałaganiarska (bałaganiarska w moim przypadku – u innych może być misterna  i uporządkowana) konstrukcja nieraz się zburzy i trzeba ją będzie stawiać od nowa. Jeśli będę miała przed oczami wyraźny plan, to przecież w końcu zbuduję swoją wieżę.


Oczywiście szaleństwem byłoby twierdzić, że mamy wpływ na wszystko, co nas spotyka – zdarzają się przecież niespodziewane wydarzenia, które poddają w wątpliwość naszą sprawczość, siłę i moc. Wtedy jednak też możemy podejmować decyzje – decyzje o tym,  jak postąpimy w konkretnej sytuacji, czy będziemy bierni, czy zainicjujemy jakieś działanie, aby posuwać się w wyznaczonym kierunku. I może warto ten kierunek naprawdę zobaczyć, usłyszeć wiatr, który gra na szczycie naszej wieży, zachwyty ludzi zdumionych jej kształtem i potęgą, poczuć radość i dumę z własnych dokonań.  


Ale o tym już innym razem.