„Doskonałość jest normą nieba,
pragnienie doskonałości – normą człowieka.”
Johan W. Goethe
Na początek wakacji wypadałoby wyluzować, więc będzie
trochę o luzie, a trochę o priorytetach, tych niekoniecznie zawodowych. A
zacznę od work life balance – tematu aktualnego chyba dla wszystkich
zapracowanych ludzi i dla mnie również, bo wciąż staram się dotrzymywać umów z
sobą samą, wciąż obiecuję sobie, że wygospodaruję więcej czasu dla siebie i dla rodziny, a bywa
różnie.
Gdy chcemy szybko uzupełniać swoją wiedzę, rozwijać kompetencje
i umiejętności, to często doprowadzamy do zaburzenia proporcji pomiędzy pracą, domem i własnym „ja”. Na drodze do sukcesu gubimy
czasem wartości, które są fundamentalnym warunkiem spełnienia, szczęścia i
zdrowia – pracujemy wbrew naturze, która domaga się przełączenia z
trybu „pracuj” na tryb „odpoczywaj”. Zapominamy,
że człowiek składa się również z ciała i ducha, a nie tylko z szarych komórek i że najbardziej
efektywne jednostki są zwykle spełnione również w życiu prywatnym, a aktywność
fizyczna wspiera pracę mózgu.
Oczywiście chwilowe zachwianie równowagi życiowej jest jak najbardziej do nadrobienia i wydaje się czasem nieuniknione. Gorzej, jeśli wpadamy w chroniczny pracoholizm. Pracujemy, pracujemy i wciąż mało, a zamiast cieszyć się z kolejnych sukcesów, wolimy się martwić tym, czego jeszcze nie zrobiliśmy.
Podobno w głowie człowieka dziennie pojawia się ok. 55
tys. myśli, a aż 90% z nich się powtarza (nie jesteśmy zbyt twórczy), może warto
więc wykryć te, które powracają najczęściej? Zwłaszcza, że możemy powielać myśli pozytywne i czuć się ze
sobą całkiem dobrze, albo skutecznie się zadręczać. A zadręczanie się to przecież
ludzka specjalność, nie trzeba nam do niej instrukcji. Pewnie nikt nie zrobi tego tak skutecznie, jak Ty sam, to Ty znasz najlepiej
swoje czułe punkty i po mistrzowsku potrafisz je trafić.
Czasem myślę, że dobrze byłoby napisać sobie prostą
instrukcję obsługi mózgu lub choć zainstalować dwa przyciski: „myśli wspierające”
i „myśli destrukcyjne”, a obok duży napis: „WYBIERZ WŁAŚCIWY PRZYCISK” ze
wskazaniem na wspieranie;) Bo przecież myśląc o sobie dobrze, doceniając swoje
osiągnięcia, łatwiej zadbać o to, co naprawdę ważne jest w życiu i zdystansować
się od nieustannie narzucanych sobie zadań. Odpuścić.
Zdarza się, że dopiero traumatyczne wydarzenia, zmuszają
nas, żeby "wrzucić na luz". Często słyszymy o osobach, które w obliczu ciężkiej
choroby, całkowicie zmieniły życie, zaczęły
działać zupełnie inaczej. Moja przyjaciółka twierdzi, że każdy ma w innym
miejscu ścianę, do której musi dojść, aby przewartościował się świat.
Ale zdarza się też, że życie przebudowuje się samo, wystarczy gdy
dopuścimy do głosu wartości, które dla nas są najważniejsze. Inna sprawa, że
czasem nie uświadamiamy sobie tych wartości, nie zauważamy oczywistych reguł,
które respektowane powodują, że czujemy się ze sobą dobrze, a nierespektowane torpedują
najambitniejsze zamierzenia.
Ponieważ niełatwo dostrzec, coś co jest bardzo
blisko nas, to oczywiście zaproponuję kilka pytań (standard mojego bloga;) :
- Co tak naprawdę jest w moim życiu najważniejsze?
- Kiedy w moim życiu nie czuję psychicznego komfortu?
- Jakim swoim wartościom wtedy się sprzeniewierzam?
- Jakie czynności/sytuacje sprawiają, że czuję się
mało komfortowo?
- Co działa źle?
- Co chcę w zamian?
- Gdzie mogę poszukać inspiracji?
- Jakie działanie będzie najłatwiejsze do wprowadzenia?
I naprawdę wierzę, że możemy zrozumieć samych
siebie, możemy znaleźć sens w plątaninie pozornie drażniących pytań i porzucając
stary schemat, odkryć w zamian coś, co będzie znacznie skuteczniejsze.
I chętnie wszystko spokojnie sobie przemyślę, ale nie
teraz – teraz są wakacje i mam zamiar z pełną odpowiedzialnością odpuścić sobie
pracę nad przekonaniami, przyzwyczajeniami, dyscypliną, światem wartości.
Odpuścić nawet odpuszczanie i pogodzić się z tym, że nie jestem i nigdy nie
będę doskonała, a wakacje są właśnie po to, żeby się cieszyć każdym z przejawów
swojej niedoskonałości;)))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz