Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stres. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą stres. Pokaż wszystkie posty

piątek, 3 stycznia 2020

(Nie)doskonałość ;)




Kolega. On po prostu rośnie. Nie z intencją walki, czy zabierania komukolwiek przestrzeni, rośnie, bo to dla niego naturalne, bo jest i ma prawo być. I nie zastanawia się czy to jego bycie jest właściwe, czy niekoniecznie. Jest wystarczająco dobry taki, jaki jest. Niektórzy powiedzą, że doskonały, inni, że nie. Nie ma znaczenia. Bo on jest i opanował mistrzostwo bycia w spokoju, w poddaniu się swojej naturze,  rytmowi swojego wzrostu.





Prezentuję cykl moich postów o byciu niedoskonałą/niedoskonałym. 


Na początek wspomnienie sprzed 3. zaledwie miesięcy, kiedy to zostałam obdarowana jednym z najmilszych dla mnie komplementów, który brzmiał : "Zobaczyłam Cię i pomyślałam - fajna kobietka, taka niedoskonała". Kiedy to usłyszałam, zrobiło mi się ciepło na duszy. Pewnie, że nie jestem doskonała. Ty też nie jesteś doskonały/a i całe szczęście! Ten niedoskonały świat pełen jest niedoskonałych ludzi i na tym właśnie polega jego urok, jego niepowtarzalny klimat, stąd bierze się nasze dążenie do rozwoju. Bo jeśli jesteśmy niedoskonali, to mamy dokąd zmierzać, mamy po co wstawać z łóżka, to jest coś, co nas woła, żeby gonić przysłowiowego króliczka. I jest zabawa 🙃 

...

Więc (zdania.nie zaczyna się od "więc"😛) gdybym miała zadać niedoskonałe pytanie na dziś, to brzmiało by ono: Co byś mógł/mogła zrobić, żeby swoje cele osiągać w atmosferze fascynującej przygody, ... przygody, w której nic nie jest doskonałe, która zaprasza do tego, żeby bawić się idąc wyboistą drogą, patetycznie zwaną życiem? ... A może zadasz.pod spodem swoje niedoskonałe pytanie? ;) 

...

Nasz świat nie daje prawa błędów, każdą pomyłkę trzeba niezauważalnie skorygować - wprowadzić poprawkę w tekście, zdjęć zrobić kilkadziesiąt i wybrać najlepsze (przecież nie to, na którym widać cień fotografa). I dobrze, że standardy mamy wysokie. Szkoda tylko, że w tej fascynacji doskonałością rzadko uświadamiamy sobie liczne potknięcia "ludzi sukcesu" i w efekcie staramy się wstydliwie ukrywać własne błędy, nawet przed samym sobą. Skutek? ... Odbieramy sobie prawo do nauki i do radości, i dumy wynikającej z faktu, że potrafimy się uczyć, odbieramy też sobie prawo do świętowania sukcesów, bo przecież one się nie liczą, skoro wciąż nie jesteśmy wystarczająco doskonali.

.....

 "Nie martw się, jesteś doskonała!", "Dla mnie jesteś doskonała".... 😮
Dość często jedynym pożądanym przez ludzi stanem - warunkiem, pod jakim ewentualnie można być szczęśliwym - jest osiągnięcie doskonałej wersji siebie/dziejów. Stawiają więc życiu ciągłe wymagania, na każdym kroku udowadniając sobie i innym, że nie mogą być zadowoleni.

....

Czemu warto polubić niedoskonałość? ... Bo w ślepej pogoni za wyimaginowanym ideałem (kariery, dobrobytu, a czasem nawet człowieczeństwa) zwykle zatracamy siebie. Bo gdy wymagamy od siebie zbyt wiele, myślenie zastępuje gonitwa myśli, odpoczynek pozostaje abstrakcyjnym pojęciem, a obwinianie siebie lub innych (zależnie od przyzwyczajeń) staje się naszym nieodłącznym nawykiem. Bywa i tak, że przytłoczeni wizją doskonałości, której wciąż nie możemy dogonić, unikamy życia, jakbyśmy chcieli, żeby nasz czas szybko minął i żeby już nie trzeba było się martwić faktem niedoskonałego istnienia.

...

Dlaczego nie warto ze wszystkich sił dążyć do doskonałości? ... Bo tak naprawdę o tym, czym owa doskonałość jest, decyduje człowiek.

A jak wiadomo, ilu ludzi, tyle opinii, no i przecież za każdym razem doskonałość jawi nam się trochę inaczej - zależnie od punktu widzenia, doświadczeń, czy wymagań chwili. Dla jednych doskonała jest zaokrąglona, dla innych wychudzona sylwetka, dla jednych wyższa, dla innych niższa temperatura, dla jednych perfekcyjnie dopracowany strój, dla innych pewna doza nonszalancji, dla jednych wiecznie uśmiechnięte, dla drugich refleksyjne osoby i można by tak wymieniać bez końca. A jak do tego dodać oczekiwany stopień nasycenia pożądanej cechy, to robi się jeszcze większe zamieszanie.

Może więc, zamiast starać się dopasować do któregoś z narzuconych nam kanonów doskonałości, lepiej zastanowić się, czego tak naprawdę chcemy od życia i spokojnie zmierzać w swoim kierunku, zachowując zdroworozsądkowy dystans również wobec własnych norm.

...

Czasem tak bardzo boimy się niedoskonałości, że nie mamy odwagi realizować swoich planów. Wtedy często uciekamy od życia - czasem w marazm, czasem w nałogi, do których można zaliczyć też sport i źle rozumiany rozwój. Czemu źle rozumiany? ...Bo gdy odstawiamy życie na później, żeby w to miejsce włożyć myślenie, czytanie, warsztaty i spotkania rozwojowe, uzyskujemy efekt odwrotny do zamierzonego - spada nasza pewność siebie, maleje skuteczność, a to co najważniejsze przemyka niepostrzeżenie gdzieś obok.

To nie znaczy, że nie mamy się rozwijać, że nie mamy myśleć i czytać, to znaczy tylko tyle, że każda skrajność jest niebezpieczna, i że warto czasem się zastanowić, czy nie za bardzo na czymś się koncentrujemy, i natychmiast odcinać to, co staje się nałogiem, nawet jeśli to najbardziej pożyteczny nałóg na świecie.

...

Z czego wynika dążenie do bycia doskonałym? Jaka potrzeba się pod nim kryje? ... Brylowania w towarzystwie? Hołdów i podziwu? Udowodnienia sobie i innym własnej wartości? A.może ze wszystkich sił staramy się być doskonali, bo przez całe życie obdzierano nas z godności (to jedna z ważniejszych ludzkich potrzeb)? 
-"Inteligentny człowiek powinien mieć wiedzę, której Tobie brakuje" (No tak, Twoje testy inteligencji kłamią 😮),
-"Z kim się chcesz porównywać, nie masz stratu do ..." (Przecież nawet tabliczki z napisem START nie widziałeś 😛),
- "Wstyd się z Tobą na ulicy pokazać"(Chyba musisz zmienić stylistę 😉),
-"Jesteś zerem/tumanem" (Autor tych słów jest geniuszem).
Może warto pomyśleć, z czym łączy się presja doskonałości?
Co chcemy uzyskać w zamian? Na co zasłużyć?

....

Projekty ciągle w toku, nigdy nie dość doskonałe, żeby powiedzieć "koniec", decyzje przeciągające się w nieskończoność, ciągłe poprawianie tego, co już jest gotowe. Jak sobie poradzić z problemem? ... Można zdecydować, jaki aspekt sprawy jest kluczowy i gdzie jest granica obłędu w jego cyzelowaniu, można planować od tyłu i wtedy czas na dokończenie kolejnych etapów projektu będzie bezdyskusyjny, można robić to, co w danym momencie przychodzi niemal samo, a dopracowanie zostawić na potem. Zawsze chodzi o to, żeby poruszać się do przodu, budując poczucie własnej skuteczności, a wtedy potrzeba bycia doskonałym odsuwa się zwykle na dalszy plan.

.....

Jeśli zbyt wiele pozornie doskonałych elementów sztucznie zestawionych że sobą to kicz, to jak nazwać człowieka:
prezentującego wieczne szczęście w każdych okolicznościach, jak tego, który deklaruje nieodmienną miłość do wszystkiego i wszystkich, a jak pewnego własnej wszechwiedzy i pouczającego wszystkich wokół? ... Nie spytam o takiego, który łączy te trzy elementy, bo to byłoby zbyt przerażające.

....

Jaś i Małgosia nie byli doskonali - byli nieuważni i zgubili się w lesie, mało rozsądna Królewna Śnieżka zjadła jabłko od nieznajomej staruszki, Koziołek Matołek wciąż się gdzieś błądził, nawet Harry Potter do doskonałych nie należał. Ale lubimy ich, kibicujemy, empatyzujemy. Na swoich warsztatach z wystąpień publicznych, a jeszcze bardziej na indywidualnych konsultacjach, uczę jak odejść od pokusy zimnej doskonałości, bo ludzie nie lubią doskonałych mówców, a więc, jak chcemy zjednać publiczność, to warto pokazać, że jesteśmy ludźmi. 

...

"Patrzcie, jakie moje dziecko jest doskonałe - chwalą się rodzice - ... jak cudownie maluje/tańczy/(wstaw dowolny talent)", "Kochana córeczko, jak cudownie pozdawałaś egzaminy, mama jest z Ciebie dumna", "No po prostu pięknie, dużo lepiej niż syn sąsiadów!" .... Ludzie wiedzą już, że ciągła krytyka dziecka niszczy jego poczucie własnej wartości, więc ostatnio coraz rzadziej się dzieci krytykuje, częściej wychwala bez umiaru. Czasem zapominamy jednak, że nadmiar pochwał, wywołuje podobny efekt jak ciągła krytyka, a dodatkowo demoralizuje.

Szczególnie, jeśli latorośl wychwalana jest za wyjątkowe sukcesy. Wtedy uczy się, że jest ok, gdy spełnia niebosiężne oczekiwania rodziców.

Nic tylko pracować i pracować, często ponad siły, drżąc, że przyjdzie taki dzień, kiedy nie uda się stanąć na wysokości zadania, a to będzie skutkować odrzuceniem przez najbliższych. Nic więc dziwnego, że wchodzimy w życie z przekonaniem, że tylko doskonali jesteśmy pełnowartościowi.

...

Nadmierne dążenie do doskonałości nie służy też celom biznesowym. Chyba wszyscy znamy spiętych do granic obłędu szefów (bo rzeczywistość mija się o centymetr z założeniami), pracowników wykończonych tą paranoją i firmy, które upadły, bo ktoś zapomniał, że najbardziej pewną rzeczą w życiu i biznesie jest zmiana. Nieprzypadkowo metodologia Agile jest obecnie jednym z bardziej poszukiwanych tematów szkoleń menedżerskich.

...

Niedoskonałość to nie bylejakość. Niedoskonałość to odpuszczenie presji dopinania wszystkiego na ostatni guzik, polerowania wystawionych na pokaz części własnego ego.

Niedoskonałość to ludzkie śmiesznostki, to pewna doza niepewności, mimo rzetelnej znajomości rzeczy.

Niedoskonałość to dystans do siebie i pokora, to szacunek dla innych punktów widzenia i otwartość na ciągłą naukę.

Bądźmy niedoskonali.

wtorek, 21 lipca 2015

Wakacje? Może jednak nie warto?


„Ze świata tego każdy ma tyle ile sam sobie weźmie”
Giovanni Boccaccio

Lipiec, czas nastawiony na odpoczywanie, wylegiwanie się na plaży, na chodzenie po górach, nicnierobienie.
I wydawałoby się, że nie ma nic prostszego, niż odpoczynek, a jednak wiele osób ma problem z przełączeniem się w stan lenistwa. Stare niezałatwione sprawy, niewypełnione do końca obowiązki, bliscy którzy nagle pokazują swoją drugą twarz i nie można z nimi dłużej wytrzymać ...  no i czemu mają zupełnie inne wymagania i potrzeby, niż my! ? ...
Jeśli jedziemy na wczasy napięci do granic wytrzymałości często drażnią nas wszyscy i wszystko. Nie do wytrzymania staje się też świadomość, że jesteśmy  na wczasach, a nie możemy wyluzować.

Jak więc odpoczywać, żeby odpocząć?
Jak wprowadzić się w stan błogiego lenistwa, żeby było jak w dzieciństwie - babki z piasku, ciapanie się w wodzie z zachwytem i flow - pełne zanurzenie w przyjemności bezstresowego życia:)?

Oczywiście nikomu babek z piasku robić nie każę, ... ale właściwie, to czemu nie?!!! Co by się stało, gdyby nagle poważny pan prezes wyłączył telefon, który bezustannie dzwoni (nawet na plaży) i odpoczął? Gdyby pobawił się, pozwolił sobie na prawdziwy luz i odpuścił 99,99% ze swojej pozycji, powagi, potrzeby bycia ważnym?
A może mogłoby się stać wiele dobrego? ... Bo mózg w stanie relaksacji, staje się (o czym już wielokrotnie pisałam) naszym sprzymierzeńcem - przetwarza dane, które posiada. Co więcej, badania wykazują, że gdy wypoczywamy, nasze szare komórki pracują z ogromną intensywnością, znacznie większą niż przy wykonywaniu zadań umysłowych. 

Tłumacząc zasady efektywnej nauki wyjaśniam zwykle, że do zwiększenia możliwości pamięci jest nam potrzebny regularny wypoczynek - przerwy, które robimy co jakiś czas, żeby mózg mógł wszystko, czego się uczyliśmy, ułożyć i zapisać. Te przerwy działają, jak kliknięcie znaczka "zapisz" w komputerze. (To dygresja dla tych, którzy nie potrafią sobie odpuścić.)

Hasło przewodnie odpoczywania dla  perfekcjonistów i pracoholików ( bo im przecież szkoda po prostu odpocząć) brzmiałoby wiec może: Daj swojemu mózgowi szansę na intensywną pracę na poziomie przetwarzania, segregowania i zapisywania informacji!!!  A po cichu, na marginesie i nieśmiało, dodałabym jeszcze, że będziesz mieć z tego przyjemność. Nieśmiało, bo niektórzy zakładają, że na przyjemność odpoczywania nie zasłużyli. 
Ba, niektórzy przyzwyczaili się nawet, że w czasie urlopu chorują.

Więc może należałoby przeanalizować tezę, że wypoczywanie jest po prostu przereklamowane? ... ;) Przecież wyluzowanie i zaczerpnięcie spokojnego zdrowego oddechu skutkuje często trudnymi do opanowania konsekwencjami!
Wymienię tylko klika:

1. Zwiększenie poziomu kreatywności i tworzenie twórczych rozwiązań    (I co Ty później z tymi pomysłami zrobisz? Jeszcze nie daj Boże będziesz miał wewnętrzny przymus ich realizacji i przybędzie Ci pracy?) ;)

2. Dystans do rzeczywistości, bo zaczynamy nagle rozumieć, że ogromne problemiska, nie są tak ogromne, jakby się wydawało, że obok nich jest coś jeszcze. A jak zmaleją problemy, to nie będziesz mieć na co narzekać ... i to dopiero będzie problem! ;)

3. Dziwny stan, w którym zaczynamy zauważać ludzi wokół, a nawet o zgrozo, zauważać ich potrzeby! Wyluzowani jesteśmy bardziej skłonni zrozumieć, że inni są inni i darować im to.  No i po co Ci to?! ... Przecież Twoje potrzeby są najważniejsze!...

4. W stanie relaksu zwiększa się też nasza świadomość własnych myśli i emocji. To też nie zawsze nam się podoba, bo jak zauważymy, że coś jest nie tak, to przecież trzeba by się zabrać do pracy nad sobą !...

5. Nie wspomnę o poprawie kondycji i dobrym samopoczuciu, bo to grozi zmniejszeniem ilości L4!

A może wczasy z komórką i telefonem przyklejonym do ucha to nie całkiem to, o co chodzi ? ... (Choć oczywiście zawsze można umieścić uśmiechniętą wakacyjnie sweet-focię na fb.)

Jakby więc komuś przypadkiem przyszło na myśl, żeby naprawdę wyluzować (co przecież grozi wymienionymi powyżej konsekwencjami) i stworzyć sobie warunki do odpoczywania, to wcześniej chyba warto zadać sobie parę pytań, chociażby takich: 

- Co możesz zrobić, żeby przed wakacjami pozamykać wszystkie naglące sprawy?
- Jakich spraw nie musisz koniecznie zamykać? 
- Kto w czasie Twojej nieobecności Cię zastąpi?
- Jak go przygotujesz, żeby Cię dobrze zastąpił?
- Na ile, w skali od 1:10,  jesteś zdecydowany,  żeby naprawdę odpocząć?
- Co się stanie, jeśli przez najbliższe pięć lat będziesz funkcjonować tak, jak do tej pory? Jak będą wyglądały Twoje relacje? Jaki będzie Twój stan zdrowia? Z czego będziesz zadowolony? Co Ci będzie sprawiać największą przykrość?
- Ile dni przed wyjazdem zaczniesz "zwalniać"?
- Czego naprawdę potrzebujesz, żeby odpocząć?
- O jakich opcjach wypoczynku myślałeś, żeby zadowolić innych/błysnąć przed znajomymi?
- Gdybyś był swoim najlepszym przyjacielem, który zna na wylot Twoje potrzeby i pragnienia i chciał dać sobie najlepszą na świecie radę na spędzenie wakacji, Twoich wakacji, to jak by ona brzmiała?....



poniedziałek, 27 października 2014

EGZAMIN Z ŻYCIA.



"Sensem życia jest życie" 
Wojciech Eichelberger


Kiedyś ktoś nam powiedział, że mamy zdać egzamin z życia.
Nie wiedział o co chodzi, nie wiedział jaki to ma być egzamin, nie wiedział też po co go mamy zdać. Nic nie wiedział. Wiedział tylko, że w naszej rzeczywistości wciąż zdaje się jakieś egzaminy.
Może to był rodzic? Może nauczyciel? ... Potem teorię życiowego egzaminu powtarzali wszyscy wokół. I przywykliśmy, i ciągle zdajemy większe i mniejsze sprawdziany - z wiedzy, z kompetencji, z doświadczenia, z relacji z innymi i z samym sobą. Zdajemy nawet egzaminy z samorealizacji, wiecznej młodości i własnego szczęścia.

Napinamy się do granic możliwości, żeby tylko zdać. Co? Po co? Przed kim? Na jaką ocenę?... Tego tak do końca nie wiemy, bo żyjemy w pędzie, stresie, w biegu - jak tytuł mojego bloga.


Niewątpliwie na pewnym etapie życia potrzebna jest motywacja do rozwoju, do tego żeby zaistnieć, a w pracy potrzebne są pewne osiągnięcia. Tyle że, gdy  za wszelką cenę staramy się wygenerować te osiągnięcia, giniemy w szaleńczym dążeniu do osiągania i gubimy siebie.
To się nazywa niespójność.
Zwykle przed niespójnością broni się nasze ciało - chorujemy, mamy nerwicę lub ( w wersji najłagodniejszej ) po prostu jesteśmy wciąż spięci. Ale z tym da się dość długo żyć, od tego się od razu nie umiera, to można zagłuszyć  - nerwowym śmiechem, odcinaniem się od siebie, ciągłym oglądaniem telewizora, bombardowaniem ciała i umysłu przeróżnymi bodźcami, atrakcjami, używkami, szaleńczym dążeniem do samospełnienia.  


Więc żyjemy, jak nas wychowano, tak długo, aż zaczyna być bardzo niewygodnie. Wtedy nagle budzimy się, pytamy: "co ja tu robię?" i szukamy...
Ale nawet na drodze do poszukiwania siebie też się zwykle napinamy, bo taka jest nasza kultura, taki schemat : "bądź lepszą wersją samego siebie" teraz, natychmiast!!! Natychmiast niewiele wychodzi z tej "lepszej wersji ", a więc ludzie chodzą na przeróżne spotkania, warsztaty, prelekcje, żeby odnaleźć cudowne panaceum na ból istnienia.
To łatwiejsze, niż poprzyglądać się sobie, bo zwykle boimy się konfrontacji z naszą "ciemną stroną mocy", nie dajemy sobie szansy, żeby posiedzieć w ciszy i samotności i potem dziwimy się, że narzędzia, terapie, coachingi nie działają. Nie zadziałają, bo za pomocą innego człowieka nie da się znaleźć własnego "ja".

I może dlatego zwykle mamy te same, powtarzające się od lat, rozterki - okazuje się, że na szkoleniach dla biznesu ludzie zwykle poszukują siebie, na szkoleniach dla coachów - poszukują siebie, a na wykładach studenci już też zaczynają szukać siebie... Ludzka norma.

Ale to nie wszystko, bo od czasu do czasu (jedni częściej, inni rzadziej) jeszcze się sami egzaminujemy, sprawdzamy swoją nie dość doskonałą wartość, więc jeszcze bardziej się napinamy i dokładamy sobie nie dość dobrze zdane cząstkowe sprawdziany;)
W tym szaleństwie jest jeszcze nasze ciągle niedopieszczone ego, które coraz bardziej domaga się wysłuchania i tylko dodaje problemów...  


Recepta?... Nie mam recepty dla wszystkich, bo każdy musi znaleźć receptę dla siebie.
Wiem tylko, że zdawanie wiecznych egzaminów, nawet jeśli są to egzaminy z samorealizacji czy samodoskonalenia, nie ma sensu i że w życiu chodzi o to, żeby po prostu żyć, robić swoje i dać innym to samo prawo i przestrzeń do brania, dawania i własnych wyborów.