czwartek, 29 grudnia 2016

Jak wejść w nowy rok, czyli siedemnaście inspiracji na 2017.



Przed nami kolejny rok, często kolejne postanowienia i nadzieja na to, że Nowy 2017, to będzie nowy piękny etap życia. 
Nie lubię dawać nikomu gotowych recept, wolę dzielić się wrażeniami i dostępnymi teoriami lub zadawać pytania, tym razem jednak zdecydowałam się na 17 zaleceń, wynikających z moich doświadczeń, wiedzy i przemyśleń.
Wyjątkowo, bo dla mnie to wyjątkowy moment - dziś wyjątkowy dzień (taki dzień zdarza się raz  na 30 lat :)), za mną niezwykle trudny, ale bardzo ważny i chyba przełomowy rok, a więc wyjątkowo... trochę inaczej, niż zwykle.

1.    Przypatrz się temu, co robisz. Twoja aktywność (działania, nie deklaracje) to odzwierciedlenie Twojej wiary we własne możliwości.

2.    To czemu poświęcasz najwięcej uwagi nabiera mocy! Myśli, działania, słowa, ludzie  – wszystko, co Cię otacza, w jakiś sposób Cię stwarza, ale to Ty decydujesz na czym się koncentrujesz, a czym nie chcesz się zbyt długo zajmować.

3.    Pamiętaj, że masz prawo samodzielnie zarządzać swoim życiem. Masz prawo żyć tak, jak naprawdę chcesz, robić to, do czego jesteś stworzony/stworzona.

4.    Określ obszar swojej unikalnej specjalizacji, swoje miejsce w świecie - przeanalizuj swoje sukcesy, słuchaj tego, co mówią o Tobie inni, obserwuj, co przychodzi Ci z łatwością, jakie marzenia/myśli wciąż powracają.

5.    Szukaj sensu! Pytaj: „Po co to robię?”, „Co mi/innym to da?”, „Jaki efekt osiągnę realizując swój cel?” Pamiętaj, że cel to nie efekt! Skończenie szkoły na piątkę (osiągnięcie celu) może skutkować frustracją (jeśli Ci nie po drodze z wybranym kierunkiem) lub szybkim rozwojem kariery.

6.    Sukces jest pochodną pracy! Cuda zdarzają się tylko w bajkach i na eventach motywacyjnych. Zwycięzcą staje się ten, kto systematycznie i z pasją podejmuje właściwie ukierunkowany wysiłek (ludzie uważani za geniuszy, aby osiągnąć wymierny sukces, zwykle pracują w obszarze swojej specjalizacji ok. 10 lat).

7.    Szanuj swoje porażki – zastanów się, kiedy Cię informują o tym, że przekraczasz własne ograniczenia i rozwijasz się, kiedy sugerują zmianę sposobu działania, a kiedy pokazują „ścianę”, której może nie warto forsować na siłę, bo koszty mogą być zbyt wysokie.

8.    Jeżeli chcesz coś osiągnąć, zacznij od opracowania strategii. Brak sensownego, dokładnie opracowanego planu działania, to powód większości niespełnionych noworocznych obietnic.

9.    Daj sobie czas i margines na błędy. „Za szybko”, „za bardzo”, „za dobrze” to zabójcy sukcesów.

10.  Określ i wypracuj wspierające sukces nawyki, a nie będziesz mówić, że nie masz motywacji.

11.  W swoim życiu dokonuj raczej ewolucji, nie rewolucji. To zdecydowanie bezpieczniejsze. Badania wskazują, że najwięksi geniusze biznesu ograniczają ryzyko gwałtownych zmian do minimum, a na rynek wprowadzają zwykle rozwiązania przetestowane na małej próbie.

12.  Nie jesteś samotnym statkiem, inni ludzie są Ci potrzebni - pamiętaj o nich, ucz się ich słuchać, szanuj i obserwuj ludzką różnorodność  - to wzbudza ogromną sympatię, a Ciebie otwiera na nową wiedzę, koncepcje, idee.

13.  Szukaj rozwiązań win - win, współpracuj a nie rywalizuj.

14.  Dbaj o zdrowie i formę, odpoczywaj, ruszaj się i odpowiednio odżywiaj.

15.  Wypracuj wspierający Cię sposób myślenia, buduj stabilną odporną psychicznie osobowość. Naucz się neutralizować stres – jest on zwykle wynikiem konkretnych przyczyn/obaw/myśli – poznaj je i rozpracuj.

16.  Inni nie mogą dać Ci tego, czego nie potrafisz wziąć lub dać sobie. Jeśli nie udało Ci się wynieść z domu stabilnego poczucia własnej wartości, popracuj nad tym. Ta praca daje ogromny zwrot z inwestycji!!!

17.  Uśmiechnij się :) / uśmiechaj się :) Życie jest fascynującą przygodą.



Jeśli potrzebujesz wsparcia, jeśli chcesz przeanalizować swoje potrzeby i zasoby dokładniej, zapraszam na spotkanie coachingowo - mentoringowe.

poniedziałek, 24 października 2016

Twoje miejsce

“Tak naprawdę chodzi o wartość, a nie o cenę.”

Robert T. Lindgren


- Gdzie jest Twoje miejsce? Naprawdę Twoje! Takie miejsce, w którym możesz być sobą, ze swoimi wydumanymi i rzeczywistymi problemami, z nieokiełznaną radością i marzeniami…
- Kto powoduje, że lekko oddychasz? Że dajesz sobie prawo odpoczywać naprawdę? Że usypiasz po trudnym dniu i budzisz się z uśmiechem?
- Gdzie jest Twoje miejsce w pracy?
- Jak możesz rozwijać w niej swoje talenty? 

- Kogo interesują twoje talenty?
- Kto Cię słucha naprawdę?
- Komu możesz powiedzieć wszystko? … No PRAWIE wszystko;)
- Jak realizujesz pełnię swojego człowieczeństwa?...

To fundamentalne pytania, które czasem sobie zadajemy, a czasem … boimy się je sobie zadać.
Ale może pytamy się jeszcze:
- Jak okazuję swoje zainteresowanie innym?
- Czy interesują mnie ludzie, którzy są wokół?
- W jaki sposób pomagam im rozwijać swoje możliwości, pokonywać obawy?
- Kim dla nich jestem? Kim chcę być?
- Czy żyję w swojej „sforze”?
- Czy ludzie, z którymi się spotykam, myślą podobnie jak ja? 

- Czy czuję się z nimi naprawdę dobrze?
To ważne, szczególnie jak jest się rodzicem, partnerem, przyjacielem, menedżerem…
Ważne, jak jest się człowiekiem.

Bo przecież potrzebujemy dawać i brać.  Dzielić się i przyjmować. Kochać i być kochanym.
Potrzebujemy należeć do rodziny, grupy, społeczności. 
To się podobno nazywa poczucie przynależności… Poczucie, że jesteśmy bezpieczni i aprobowani, że jesteśmy wśród swoich - coś, czego pragniemy wszyscy. Niekiedy za bardzo.
Bo kiedy chcemy się wpasować za bardzo, za wszelką cenę, czujemy że oddajemy część siebie. 
Tymczasem, gdy jesteśmy z właściwymi osobami, z serca oddajemy część siebie.
Niewielka różnica, a jednak jaka duża…
Akceptacja, bliskość, zrozumienie, dawanie albo poklask, lizusostwo, zaprzeczenie sobie, pozory, manipulacja.

Jeśli potrzebujesz, to możesz teraz zatrzymać się na chwilę. Zastanowić się, gdzie jesteś... co czujesz.
Czy miejsce, w którym funkcjonujesz, to dobre dla Ciebie miejsce?
Czy ludzie, którzy Cię otaczają, to właściwi ludzie?
Z czego chcesz zrezygnować?
Jakie relacje warto uzdrowić?
O kogo chcesz bardziej zadbać?
Co zrobisz, żeby miejsce w którym jesteś, było naprawdę twoim miejscem?


A jeśli jesteś na swoim miejscu, to pewnie nie potrzebujesz ani mnie, ani nikogo innego.
Nie potrzebujesz oklasków, słów podziwu, nie potrzebujesz udowadniać nikomu swojej wartości, dobrze znosisz konstruktywną krytykę, z łatwością przyjmujesz pochwały i … rośniesz.
Jeśli jesteś na swoim miejscu, to wiesz, że nie zamieniłbyś go na żadne inne, a żadne pieniądze i zaszczyty nie dałyby Ci tego, co masz.
W żadnym innym otoczeniu nie będzie tak pięknie.
W żadnym otoczeniu nie będzie Ci tak dobrze.
Tu pasujesz naprawdę :) 

wtorek, 5 kwietnia 2016

" ... zrób to, co możesz."

„Zacznij tam,  gdzie jesteś,
użyj tego, co masz,
zrób to, co możesz”.
Arthur Ashe


 Człowiek rodzi się z naturalną umiejętnością podejmowania prób, eksperymentowania i podnoszenia się z kolan.
Dziecko, które uczy się chodzić, nie zniechęca się tym, że wciąż upada, tylko po prostu wstaje i podejmuje kolejne wyzwania. Do skutku. Niezmordowanie odkrywa nowe rejony świata, przygląda się każdej trawce, każdej kałuży. Bawi się tym, czym chce, buduje konstrukcje z piasku, z kamieni, z patyków. 
Ono nie boi się porażek, próbuje wszystkiego, bo nie wie, co się ma nie udać, a życie jest wspaniałą zabawą. Spróbuj tylko przerwać tę zabawę i zawołać je na przykład na obiad…. 

Dorosły bawi się często przy stole… On już wie, co jest niemożliwe, nauczono go tego i w szkole i w domu. Światem dorosłych rządzą zasady - one pokazują to, co jest wartościowe, a co niekoniecznie – książki, które mają się podobać, języki których trzeba się uczyć, ludzie którymi warto się otaczać, sporty które warto uprawiać, miejsca w których trzeba bywać.
Podporządkowanie się pewnym zasadom nie jest całkiem nieracjonalne. Człowiek jest przecież istotą społeczną, więc dla potrzeby bycia z innymi oddaje część  siebie. Rzecz w tym, że czasem zbyt dużą część.
A tymczasem na dnie ludzkiej duszy drzemie tęsknota za budowlami z kamieni lub z piasku, za życiem w swój własny niepowtarzalny sposób…

  •     Jak znaleźć sposób na manewrowanie w tej niełatwej rzeczywistości?
  •     Jak mieć w życiu najważniejszy kawałek siebie i podążać we właściwym kierunku?
  •     Jak w tym wszystkim się nie pogubić i osiągnąć upragniony sukces?

No cóż, ja też kiedyś szukałam siebie, spotykałam „coachów” i mentorów, jedni mówili, że dam radę, inni że mam działać - już, teraz! A że jestem z natury twarda i wytrwała, to zostawiłam wszystko, co dotychczas dawało mi oparcie i odważnie podejmowałam się zadań, do których nie byłam przygotowana. Bolało i szło bardzo ciężko.

I właśnie wtedy zrozumiałam, że kierowanie swoim życiem nie polega na zaciskaniu zębów i rzucaniu się w wir natychmiastowych zmian, do których pogania nas świat, że kierowanie życiem to mądra analiza swojego potencjału, oszacowanie kosztów, możliwości i zapału.
Wtedy zrozumiałam, że dziecko bawi się bezpiecznie, beztrosko i zapomina o całym świecie, bo wie, że w okolicy jest mama.
Wtedy zrozumiałam zasadę dywersyfikacji ryzyka i sens podziału celu na etapy, które stosują biznesmeni.

Wszyscy mam prawo i obowiązek być szczęśliwi i realizować swoje marzenia, ale może zanim przystąpimy do działania, warto odpowiedzieć sobie na kilka podstawowych pytań? ... Właśnie tych, od których odwodzą nas motywacyjni poganiacze:
  • Jakie masz zaplecze?
  • Jak długo potrzebujesz postać w miejscu?
  • Czego potrzebujesz, żeby odważnie iść dalej?
  • Przed czym Cię ostrzega intuicja?
  • Co dla w tym momencie jest dla Ciebie za trudne?
  • Jak możesz to obejść? 
  • Co odpuścisz?
  • Do czego się nie przyznajesz?

Bo sztuka osobistego przywództwa to nie motywacyjne triki, tylko stosowane w stosunku do samego siebie sprawdzone metody mądrego menedżera, świadomego własnych ograniczeń, wpływów otoczenia, minimalizującego ryzyko i realizującego swoją wizję w tempie zależnym od aktualnych możliwości.
Tylko takiemu szefowi ufają ludzie, tylko z takim chcą rozwijać firmę.

sobota, 20 lutego 2016

Zakochaj się w swoim życiu.

„Zbyt wielu ludzi przecenia to, kim nie jest 
i nie docenia tego, kim jest.”
 Malcolm S. Forbes


  • Czy kochasz swoje życie?
  • Za co je kochasz?
  • Co kochasz najbardziej?
  • Jakie momenty celebrujesz?...


Spadł śnieg, drą się kawki. Przed Tobą kubek pysznej aromatycznej herbaty….
Co robisz? Siedzisz w swojej głowie, czy na fotelu rozkoszując się chwilą?
Czy zauważasz rodzinę, która jest obok i ma swoje sprawy, problemy, radości, a może Cię potrzebuje…?
Gdzie jesteś?

Moja babcia nie wiedziała, co to zen, mindfulness i nie musiała się uczyć uważności, za to zawsze miała czas dla ludzi i chwilę, żeby zachwycić się ogrodem, kwiatami, wszystkim, co ją otaczało…
Kiedy uczyła mnie robić na szydełku, a miałam wtedy 5- 6 lat, cała była tą nauką, jak pochłaniała książki, to je pochłaniała, jak pokazywała mi świat, to go naprawdę widziała. A obieranie ziemniaków było cudownym rytuałem.
Ale wcale nie na uważność chcę zwrócić Ci uwagę, tylko na prawdziwą akceptację swojego życia, która według mnie przez tę uważność tylko się wyrażała.

Wszyscy chcemy być szczęśliwi, spełnieni, więc poszukujemy różnych rozwiązań, metod, dróg na skróty. Powstają książki  o szczęściu i sukcesie, ludzie próbują sobie pomagać w różny sposób. Powstał cały skądinąd niezwykle wartościowy nurt psychologii pozytywnej, na czele z Seligmanem, wielbionym za książkę „Optymizmu można się nauczyć”. Jednak osobiście nie przekonuje mnie podejście, które każe w odpowiedni sposób interpretować wydarzenia, które każe zmienić sposób myślenia na bardziej optymistyczny. Może jest to jakieś rozwiązanie problemu wyuczonej bezradności, ale zdecydowanie nie droga do szczęścia.

To oczywiście moje zdanie, bo uważam, że nie da się być szczęśliwym, jeśli się nie zaakceptuje swojego życia. W całości i bez wyjątków (z kwiatami, małym ogródkiem, szydełkowaniem i obieraniem ziemniaków).  
Warto podkreślić, że akceptować to niekoniecznie znaczy lubić, to znaczy po prostu przyjąć do wiadomości fakty i nie uciekać od nich.
Jako dzieci nie mamy z tym problemów, fakt jest faktem, mama mamą, żyjemy tu i teraz ze swoją łopatką, wiaderkiem, w swoim miejscu na ziemi. 
Potem świat nam wmawia, że to za mało, że mamy być zupełnie gdzie indziej, więc zwykle odrzucamy fakty, bo za bardzo chcemy zasłużyć na zaszczyty i honory. 
Starość uczy pokory i wtedy zwykle udaje się nam zaakceptować rzeczywistość.
Niełatwo być człowiekiem.

Spotykam często ludzi, którzy nie zgadzają się z tym, że znajdują się jeszcze w pewnym oddaleniu od swoich marzeń, którzy boją się niepewnej i wymagającej wysiłku drogi. Zamiast się cieszyć postępami, których dokonują, są sfrustrowani i wciąż im mało.
Sama też tak miałam.
W takiej sytuacji pozytywne myślenie (jest super, będzie jeszcze lepiej, jesteś super)  może być niestety bardzo niebezpieczną pułapką. Może tylko pogrążyć nas w jeszcze większej nieakceptacji siebie.
Postęp przynosi zwykle samoświadomość, akceptacja faktów i zderzenie z lękiem.

Więc może warto zadać sobie trudne pytania:

  • Czego w swoim życiu nie zauważasz?
  • Czego nie akceptujesz?
  • W jakich obłokach bujasz? Czy to mgła Internetu (bo może potrzebujesz ludzi, akceptacji), świat fantazy, opary alkoholu, sport, który odcina Cię od wszystkiego?...
  • Na jakie rzeczy/myśli poświęcasz swój czas?
  • O czym nie chcesz myśleć?....
  • Co dzięki temu zyskujesz, co tracisz?
  • Co się stanie, jeśli zaufasz sobie i przyznasz się do tego, co chcesz schować głęboko… ?


A na koniec jeszcze jedno:
  • Za co kochasz swoje życie? :)   

niedziela, 31 stycznia 2016

Twój obraz...


Hans Hofmann
 http://www.esquire.pl/aktualnosci/46/sztuka-wspolczesna-czy-dzieciece-bazgroly


„Myślę, że każdy jest dziwny.  
                                                            Powinniśmy wszyscy celebrować naszą indywidualność 
i nie wstydzić się jej.”
Johnny Depp

    Naprawdę szczęśliwi ludzie rzadko zastanawiają nad tym kim są, jacy są, jacy powinni być, oni po prostu robią swoje. Nie myślą długo i głęboko nad podjęciem każdej życiowej decyzji, doskonale czują, gdzie jest ich miejsce i nie psują tego czucia niepotrzebnym intelektualizowaniem. Oni żyją po prostu.
A kiedy układanka zaczyna się sypać, rozglądają się i spokojnie przemieszczają we właściwym kierunku.

Spełnione życie to nie wynik główkowania i pisania mozolnych planów, to nie narzucony sobie reżim, gdzie w ramach obowiązkowego relaksu biegam z zaciśniętymi zębami (podobno zdrowo jest biegać, więc za wszelką cenę, do bólu...), jak jem, to tylko to, co zaleciła dietetyczka, jak spotykam się z rodziną, to patrzcie i podziwiajcie…
Dobre życie to zostawienie sobie pewnego marginesu na luz, przyzwolenie że w tej chwili moją jedyną aktywnością będzie „leżenie bykiem”, a potem spokojnie zrobię to, co do mnie należy i tyle. 
To spokojna równowaga między naturalnymi powinnościami, obowiązkami, a potrzebą poddania się podszeptom intuicji, potrzebom duszy, emocjom. 

Mądrzy starsi ludzie mówią, że w niczym nie należy przesadzać, więc pozwalają sobie często na spełnianie własnych zachcianek, a do obowiązków podchodzą ze spokojem, akceptacją, a nawet radością. 
Tu i teraz, spokojnie, po kolei, w swoim tempie i na swój sposób.

Ale cofnijmy się nieco w czasie. Spójrzmy na dzieci bawiące się w piasku, które uparcie chronią swojego terytorium, a realizacja własnej wizji jest dla nich najważniejsza na świecie... One są szczęśliwe, pochłonięte do reszty własną aktywnością. Nie myślą, czy w tym momencie nie powinny na przykład sprzątać swojego pokoju, albo pooglądać bajki w telewizji. 

Gdy dorastają, zaczynają się dostosowywać, do wszystkiego i wszystkich – w domu, w pracy, wśród wymagających znajomych. Bo tak trzeba, bo tak się wypoczywa, bo tak się organizuje pracę, a tak życie... 
Nic dziwnego, że z czasem niektórzy z nas powoli zatracają siebie.
A dalej …
Ludzie uważni i wrażliwi zwykle zdają sobie sprawę z tego, że ich życie jest zlepkiem obcych wymagań, opinii, nakazów, że nie ma w nim miejsca dla nich samych i albo dają radę samodzielnie wprowadzić niełatwe, fundamentalne zmiany, albo udają się po pomoc do coachów lub terapeutów.
Inni nie chcą czuć dyskomfortu, więc po prostu wypierają go - udają, że jest wszystko ok, próbują uciekać w hedonizm, zdobywać więcej (pieniędzy, władzy, poklasku, kobiet), prowadzić życie, jak z amerykańskiego filmu - wszystko na pokaz, planowo, co do minuty, tyle, że … w środku nie jest lekko.

Bardzo potrzebujemy innych ludzi, lubimy z nimi przebywać, a więc może czasem warto wpasować się w ogólnie przyjęte ramy, choćby z szacunku dla innych. Ale dobrze mieć też świadomość, że ciągłe życie wbrew własnym potrzebom, pod czyjeś dyktando, to już ewidentnie brak szacunku i tolerancji dla siebie.

Każdy z nas jest tak naprawdę dziełem sztuki -  wyrastającym poza schematy, pięknym, unikalnym i każdy ma takie miejsce, w którym nie musi zadawać sobie pytań: czy jestem u siebie, czy tu mi naprawdę dobrze? 
Miejsce w którym jest naprawdę sobą. 

Więc, gdy potrzebujemy sobie samemu wyjaśniać, że to jak żyjemy i to co robimy jest właściwe, że przynosi nam takie czy inne korzyści, to może warto zatrzymać się i zapytać w imię jakich wyższych celów decydujemy się na ustępstwa, z czego rezygnujemy, co otrzymujemy w zamian i jaki jest ogólny bilans zysków i strat.

A teraz zamknij oczy, zobacz siebie w kilku typowych sytuacjach/miejscach i zastanów się:

  • W którym z nich jesteś sobą?
  • Gdzie Ci niewygodnie?
  • Skąd się tu wziąłeś? Jakich Ty lub ktoś użył podstępów, żeby Cię tu zwabić?
  • Jaką radę dałby Ci teraz najlepszy przyjaciel?
A dalej….? 
Dalej to już Ty decydujesz samodzielnie, w końcu to Twoje życie, Twój obraz.