Photo by Anna Nawrotek
„Nie można wykopać dołka w innym miejscu,
pogłębiając ten sam dołek."
Edward de Bono
Znowu taki sam dzień w takim samym otoczeniu i te same efekty
tych samych czynności. Po prostu strefa komfortu? A może stagnacja?...
Człowiek
ma chyba wbudowany system, który każe mu się uzależniać – od schematów, stałych
zasad, tego samego towarzystwa.
Niezmienne
czynności pielęgnacyjne, którym podlega niemowlak – kąpiel o tej samej porze,
karmienie, przewijanie i spanie - budują poczucie bezpieczeństwa i spokój
dziecka.
Ileż
rytuałów zawiera religia , a ile normy zachowań powszechnie akceptowalne! Czyżby
i dorośli potrzebowali powtarzalności?
Często
działamy zgodnie z przyzwyczajeniem, niezależnie od tego czy jest to dla nas
korzystne, czy nie. Powielamy wciąż te
same błędy, dostajemy wciąż te same efekty i jeszcze dziwimy się, że w naszym
życiu nic się nie zmienia. Żony
i matki alkoholików całymi latami potrafią w ten sam sposób reagować na
patologiczne zachowania nałogowców. I … czekają na cud. A cud zmiany nie nadejdzie,
jeśli wciąż będziemy powtarzać schemat. Będą
za to dalsze problemy, frustracje, rozczarowania.
Zmiana wypracowanych zasad działania (nowy rozkład dnia,
poranna kawa w innym kubku) jest mało komfortowa. Ale jeśli otrzymujemy zadowalające efekty, to niczego przecież
zmieniać nie musimy. Jednak w przypadku niepożądanego rezultatu należałoby zastanowić
się, który element „układanki” szwankuje
i po prostu zacząć działać inaczej.
Jak
pokazuje praktyka, nie jest to takie proste. Przed zmianą powstrzymuje nas
wszystko wokół– my sami, środowisko i ludzie. Ci, którymi się otaczamy lubią
nas zwykle takimi, jakimi jesteśmy. Zmieniając się, rozwijając, korygując swoje
postępowanie, zaburzamy przyjaciołom i rodzinie poczucie bezpieczeństwa.
Załóżmy,
że jesteśmy w grupie, która spotyka się we własnym wspaniałym towarzystwie - żartuje,
słucha muzyki i… nic. Jeden rok… drugi… trzeci…. A tu nagle ktoś, nie chce już spełniać
swojej dotychczasowej roli (przywódcy, szarej eminencji, czy ofiary – bez
znaczenia) i wszystko się wali. Ktoś się wyłamuje! Zachwiana została równowaga.
Zmieniając siebie – zmienia świat, najpierw ten najbliższy. I wtedy ten świat zażarcie
sabotuje zmianę, stara się zrobić wszystko, żeby utrzymać dobrze znany sobie,
bezpieczny stan.
Znamy
dobrze regułę, prawda? Jeśli chcesz coś nowego zrobić czy coś ulepszyć, to zawsze
znajdzie się paru krytykantów, szyderców i niedowiarków, udowadniających Ci, że
to się nie może udać. Nie dość, że sami z trudem pokonujemy siebie, to jeszcze występuje
przeciw nam sprzymierzona armia konserwatywna;) Może
dlatego ludzie sukcesu rzadko mówią o swoich planach? Po prostu działają, nie
zważając na zdanie innych i …udaje się!
Jak
zatem skutecznie wcielić w życie własny świetny plan?
Jak
z korzyścią dla siebie i innych opuścić strefę komfortu?
Może
warto przeanalizować parę spraw:
- W jakim schemacie tkwię od dawna?
- Jakie korzyści i jakie straty przynosi mi ta powtarzalność?
- Czy rzeczywiście chcę zmiany, czy będzie dla mnie dobra?
- Jakie skutki moja zmiana przyniesie innym – rodzinie,
przyjaciołom, współpracownikom?
- Kto mi może pomóc, a kto mi będzie przeszkadzał?
- Jaki będzie mój pierwszy krok w kierunku zmiany?
- Kiedy go wykonam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz