„To
ty dajesz moc demonom, które zwalczasz”.
Anthony De Mello
Kiedy przed paroma dniami
postanowiłam odświeżyć sobie dawno już czytane „Przebudzenie” Anthony’ego De
Mello – zbiór rekolekcji jezuickiego guru, a zarazem doskonałego psychoterapeuty i w moim
przekonaniu wybitnego coacha, nie wiedziałam, że kolejny papież będzie jezuitą.
To czysty przypadek, że właśnie teraz sięgnęłam po tę książkę, ale do tego
przypadku, można dobudować całą otoczkę tajemniczą i zagmatwaną.
Tymczasem De Mello nawołuje do prostoty, szczerości i
uczciwości. Głębokiej uczciwości wobec siebie. Do przebudzenia ze snu, w którym
błądzimy opętani potrzebą zdobywania za wszelką cenę poklasku, przedmiotów i
wrażeń, które tak naprawdę nie dają szczęścia. Namawia do nieintegrowania się
ze swoimi uczuciami i przeżyciami, do dystansu wobec siebie, czy jak to się
nazywa w coachingu – do dysocjacji (wyjdź z siebie i spojrzyj z perspektywy).
Według mnie „Przebudzenie” powinno być obowiązkową lekturą
wszystkich coachów i psychoterapeutów. Podążając za De Mello w kierunku szczęścia trzeba przejść proces
poznawania siebie samego. Bez żadnych przekłamań, zbędnych uczuć i ocen zobaczyć,
co robimy i jak reagujemy na to, co
dzieje się wokół nas. Potem przyjąć do wiadomości, że tak naprawdę nie jesteśmy
tym, co przeżywamy i czujemy - nasze odczucia są w nas przez jakąś chwilę, ale
potem odchodzą, a więc nie powinniśmy się z nimi utożsamiać. Od takiego mądrego dystansu i samoświadomości prowadzi
już prosta droga do oczekiwanej zmiany, która nie wymaga żadnego wysiłku. „Im więcej
działań zaczniecie podejmować w tym kierunku, tym będzie dla was gorzej” pisze
jezuita. Pożądana zmiana zachodzi sama, wystarczy
świadomość stanu obecnego.
Tak więc i w coachingu i w katolickich rekolekcjach De Mello
i w najróżniejszych odłamach filozofii wschodu i zachodu, począwszy od
buddyzmu, pierwszym warunkiem prowadzącym do osiągnięcia pełnej radości z życia
jest uczciwy wgląd w siebie.
Drugi warunek
szczęścia, to zgoda na prawa rządzące światem. Świadomość tego, że świat jest
taki jaki jest - najlepszy, jak to jest
możliwe i powinniśmy go po prostu zaakceptować.
Ostatnio na jednym z coachingów grupowych zapytano mnie o
to, co zrobić gdy w firmie pojawia się wiele złej energii, obmawiania.
Odpowiedziałam, że wpływ mamy tak naprawdę na nas samych i tylko od nas zależy,
czy przyjmujemy do siebie złe emocje, czy na nie reagujemy, jak sobie z nimi
radzimy. Zła energia jest tak naprawdę zła tylko wtedy, gdy się z nią
integrujemy. Zdaję sobie sprawę, że wielu osobom taka odpowiedź może się nie
podobać. „Zawsze chcemy, żeby dla naszego dobrego samopoczucia zmienił się ktoś
inny”(s. 89) pisze De Mello i dodaje „Im większy stawiasz opór, tym większą
moc nadajesz temu, czemu się opierasz. Takie jest, jak sądzę, znaczenie słów
Jezusa: >Lecz jeśli ktoś uderzy cię w prawy policzek, nastaw mu drugi<” (s.157).
Warto może jeszcze przypomnieć, że nasza zmiana, tak naprawdę odmienia też
bardzo wiele wokół nas.
Kolejną wartością, którą emanuje "Przebudzenie", jest wiara
w człowieka takiego jakim jest, z niedoskonałościami, ułomnościami, ale i
naturalnymi predyspozycjami do czynienia dobra. Każdy z nas zasługuje na przebudzenie do szczęścia i miłości, do robienia tego, czego naprawdę pragniemy bez
oglądania się na opinie innych. I nie jest to w żadnym wypadku egoizm, a
zasłużona samorealizacja służąca ludziom i światu, samorealizacja która pozwala
doświadczać najwartościowszych z dostępnych nam na ziemi uczuć: „Jakiego rodzaju uczucia doznajesz, gdy zdarza
ci się obcować z naturą albo kiedy pochłonięty jesteś jakąś pracą, która cię
fascynuje. Albo kiedy tak naprawdę – w atmosferze otwartości i bliskości –
rozmawiasz z kimś, czyje towarzystwo sprawia ci radość, choć wzajemnie nie
uzależniacie się od siebie? Porównaj te uczucia z tymi, które pojawiają się w
tobie, gdy zwycięsko wychodzisz z jakiejś kłótni, wygrywasz wyścig, stajesz się
popularny lub kiedy wszyscy ci przyklaskują. Te ostatnie uczucia nazywamy
ziemskimi. Poprzednie nazywamy uczuciami duszy.”(s.194)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz