środa, 4 kwietnia 2018

Zatańcz z życiem!


„Z punktu widzenia aerodynamiki trzmiele nie maja prawa latać,
tyle że trzmiele o tym nie wiedza, wiec latają sobie dalej”.
MARY KAY ASH

 „Nie możesz się porównywać z… „, „Nie masz przecież szans na...”,” Nie możesz jak oni, bo …” Znacie? Karmi lub karmiło Was takimi tekstami życzliwe otoczenie – nauczyciele, rodzeństwo, rodzice?
Trudno stwierdzić, jakie mechanizmy każą wyznaczać dziecku graniczną linię, poza którą nie ma prawa/szans wyskoczyć. Być może motywem jest chęć uchronienia młodego człowieka przed trudem
i niepowodzeniami, może obawa przed rozczarowaniem i koniecznością dźwigania ciężaru potknięć dziecka, a może wewnętrzny świat osoby stawiającej ograniczenia, w którym nie mieści się obfitość możliwości? ...

 Tak czy tak, przekonanie, że inni są lepsi, mądrzejsi, bardziej zasobni, mają większy kapitał wyjściowy, a więc nie możemy się z nimi porównywać, to jedna z najbardziej krzywdzących bzdur, jakie można wtłoczyć człowiekowi na starcie w dorosłe życie.
Absurd takiego myślenia obnażają biografie wielu sławnych ludzi. Można by tu wymienić  chociażby Steave’a Jobsa (niechciane dziecko, wychowane przez rodziców adopcyjnych, którzy nie mogli zapewnić mu wyższego wykształcenia) , Nicka Vujcica  („Bez rąk, bez nóg bez ograniczeń”) , Sylwestra Stalone (urodzonego ze sparaliżowanym policzkiem, wadą wymowy, wydalanego z 20 szkół, zdiagnozowanego jako materiał na przestępcę,  przymierającego głodem w drodze do spełnienia marzeń o aktorstwie), czy Coco Chanel (pozbawioną gruntowanego wykształcenia, po śmierci matki wychowywaną w sierocińcu).
Pamiętasz anegdotę o młodym słoniu, który przywiązywany sznurkiem do wbitego w ziemię kołka, tak się przyzwyczaił, że nawet wtedy, gdy urósł, dalej pokornie dreptał w wyznaczonym miejscu?
A przecież mógł jednym ruchem zerwać ograniczenia!
Podobnie człowiek - wychowywany w przekonaniu, że może funkcjonować w pewnych ramach, w końcu w to uwierzy i będzie sam sobie 
stawiał granice. A potem urządzi się w świecie, który jest zaledwie znośny, ciesząc się, że dane jest mu jako tako egzystować. 

Zjawisko obserwuję u wielu ludzi. Najbardziej boli gdy dotyczy studentów, którzy wychodząc z rodzinnych domów wiedzą, że nie mają prawa do marzeń, a potem, przy pierwszym niepowodzeniach na uczelni słyszą, że nie są dość dobrzy, więc minimalizują swoje wymagania i inicjatywę już na starcie, koncentrując się na tym, czego nie mogą osiągnąć. Poczucie własnej wartości, które legło w gruzach, uzupełnia lęk przed przyszłością. Zajęcia ze studentami prowadzę  już szósty rok i przez ten czas nie miałam grupy, która nie prosiłaby mnie (wszystkie grupy pytam w czym mogłabym im pomóc) o wzmocnienie poczucia własnej wartości. Myślę, że fakt nie wymaga komentarza.
Ale problem dotyczy też osób starszych. Czasem obserwuję, jak z życia w dawno wyznaczonych ramach wyrywa ich jakieś pytanie zadane na szkoleniu, jakieś ćwiczenie i wtedy zaczynają się zastanawiać, czy jeszcze mogą cokolwiek zmienić? A potem, jak zmienić sytuację, która niekoniecznie im odpowiada?
  
Nie jestem zwolenniczką rzucania wszystkiego w jednej chwili i mam świadomość ograniczeń, które stawia nam życie. Wiem, że do sukcesu dochodzi się pracą i wytrwałością, i każdy powinien zdecydować, czy jego cel wart jest takiego nakładu sił, jakiego wymaga.  
Ale wiem też, że klucze otwierające bramę do przyszłych osiągnięć to konkretne wymagania, które mamy odwagę postawić życiu i wiara w swoje możliwości.
I wiem, że lekcje, które daje nam życie, są jak lekcje tańca na zatłoczonym parkiecie, gdzie liczy się umiejętność dostosowania kroku i tempa do zaistniałej sytuacji, a w razie upadku podniesienie się z gracją, po to, żeby za moment wyjść na środek i zaprezentować mistrzostwo w swojej specjalizacji.

.
.

Zapisy na coaching - 605 687 666
http://dorotanawrotkach.blogspot.com/p/blog-page.html 
Zapraszam! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz