photo by Anna Nawrotek
„Człowiek genialny nie popełnia
żadnych omyłek.
Jego błędy są dobrowolne i stają się wrotami odkryć.”
James Joyce
James Joyce
Pokochaj siebie! - woła co drugi
poradnik. „Kochaj bliźniego, jak siebie samego”, powtarza jak mantrę mój tato (przeczytał
ostatnio dobrą książkę o zdrowiu), podkreślając że aby kochać bliźniego, siebie
trzeba pokochać najpierw. Z której strony nie spojrzelibyśmy na temat rozwoju, pojawia
się informacja, że od pokochania siebie powinniśmy zacząć. To podstawa, bez
której trudno dokonać satysfakcjonujących zmian w życiu.
Teoria teorią, a praktyka nie jest
chyba taka prosta - obserwując ludzi zauważamy często zbytnią nieśmiałość lub arogancję,
którymi pokrywają brak pewności siebie. Wszelkie nienaturalne zachowania
nastawione na tani poklask, błyszczenie, szpan to jaskrawy przejaw
nieakceptacji tego kim się jest. Substytutem miłości do siebie bywa też obstawianie się luksusowymi gadżetami czy przeznaczanie
każdej chwili na opacznie rozumiane „carpe diem”. Najróżniejsze skrajne interpretacje
tematu, zrównujące miłość własną z egoizmem, samouwielbieniem czy bezwzględną
dominacją powodują, że słowa „pokochaj siebie” budzą często uśmiech i
zażenowanie.
A więc co to znaczy kochać siebie i jak mamy to robić?
Jednym z najważniejszych warunków miłości jest akceptacja, której
wielu osobom brakuje w codziennych kontaktach z samym sobą. Nie ma się co
dziwić, jeśli najczęstszym komunikatem, który słyszą jest krytyka. Krytyka ze
strony rodziców, nauczycieli, kolegów, bezlitosne wyśmiewanie, wytykanie
błędów, a po latach takiego traktowania wyrabia się przekonanie, że nic nie
jesteśmy warci i powstaje nawyk nieustannego szukania we wszystkim własnych
błędów.
Można na różne sposoby wzmacniać
w sobie poczucie własnej wartości. Ja proponuję często wykonanie prostego
ćwiczenia, polegającego na wygenerowaniu
listy 20 swoich zalet lub listy umiejętności i szczególnych zdolności, danych
tylko sobie, stanowiących własny unikalny potencjał. Własna niepowtarzalność i
zalety:) Zadanie które wydaje się bardzo wdzięczne jest uznawane za trudne i budzi
wiele emocji! Zauważyłam, że łatwiej przychodzi dzieciom, niż osobom dorosłym i
młodzieży. Ale nie będę uogólniać paru własnych doświadczeń, ani wyciągać
pochopnych wniosków, a więc poprzestanę na
tym, że budowanie poczucia własnej wartości, to podstawa traktowania siebie z
miłością. Ćwiczenie mogę polecić i tyle. Spróbujcie i zobaczcie, że to nie jest
takie łatwe. Choć każdy z nas ma na pewno 20 zalet, to wiele osób twierdzi, że
wypisanie 20 wad przyszłoby im o wiele łatwiej. I jeszcze jedno - zawsze może wyzwanie „podrasować”
i napisać o sobie 30 lub 40 dobrych
rzeczy;).
Parę lat temu natknęłam się na zalecenie, aby popatrzeć na siebie oczami
osoby, która najbardziej nas kochała w dzieciństwie, odnaleźć sens tej miłości,
zastanowić się, co ta osoba poradziłaby nam dzisiaj, jak by nas traktowała - zobaczyć
w sobie godne miłości dziecko. Nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy się
zaopiekowali tym dzieckiem, któremu trzeba mądrze stworzyć optymalne warunki do
funkcjonowania. Ćwiczenie daje szansę do głębszych przemyśleń, sięgnięcia do
dawno nieodgrzebywanych wspomnień…. Ciekawe, że kiedy wracamy do tematu
dzieciństwa w nas, ludziach dorosłych, najczęściej wzbudza się wiele głębokich emocji
– często pojawia się wzruszenie, zaduma, płacz. Dzieciństwo pozostaje bajką,
wspomnieniem, które nie wróci…
Ale wracam do ćwiczeń mających
pomóc mądrze pokochać siebie. Polecenie brzmi: wyobraź
sobie, że jesteś osobą obcą, którą masz kochać. Zadaj sobie parę pytań:
- Czy naprawdę znasz jej potrzeby? Jakie są to
potrzeby?
- Co zrobisz, żeby
je spełnić?
- Jak wiele masz
dla niej zrozumienia? Ile błędów jesteś jej w stanie wybaczyć?
- Z kim ją
porównujesz? Jaki skutek przynoszą te porównania?
- Z jakimi ludźmi
polecasz jej się spotykać? Jakich ludzi unikać?
- Jaki tryb życia
dla niej będzie najlepszy? Jaka dieta?
….. każdy potrafi zadać
pytania najwartościowsze dla siebie samego.
Tematu
dziś na pewno nie wyczerpię. Jest jeszcze wiele sposobów budowania dobrych
stosunków z samym sobą i zdrowej samooceny, a do każdego z nas na pewno
przemawia inny. Może więc po prostu
tylko wymienię jeszcze trzy metody:
- pozytywne
afirmacje, które polegają na powtarzaniu słów, nas wzmacniającyh (np. jesteś
super! Jesteś mądry! Zrobiłeś to świetnie!),
- wizualizacja
miłości, jaką się obdarzamy,
- powtarzanie przed
snem wszystkich rzeczy, które nam się udały danego dnia i chwalenie się za nie.
W
naszej kulturze są to praktyki nieoswojone, często odbierane jako dziwne, jednak może
warto się nad nimi zastanowić i wybrać coś dla siebie, choćby w imię dobrych
relacji z otoczeniem. Bo przecież nie możemy dać innym tego, czego sami nie
mamy – jeśli nie potrafimy pokochać siebie, to nie potrafimy pokochać innych,
jeśli nie mamy szacunku czy zrozumienia dla siebie, nie będziemy mieć go dla
ludzi nas otaczających. Podobno najbardziej nas drażnią u innych nasze własne
błędy i wady, a więc w imię zdrowia psychicznego i miłego współżycia z ludźmi warto
sobie sporo wybaczyć.
A co z
tymi, którzy nie zechcą zbudować w sobie zdrowej samooceny i zadbać o siebie???
Cóż, pozostaje nam się z nimi męczyć, albo na nich zarabiać, bo wielu z nich prędzej
czy później trafi do psychologów, psychoterapeutów, albo co gorsza przypadkowych szarlatanów,
którzy już będą dobrze wiedzieć, jak wyciągnąć od nich pieniądze.