„Stres
- marnowanie czasu, który można by poświęcić na drzemkę.”
Helen Brown
Dziś o stresie. Temat na czasie, bo zbliżają się matury i sesja egzaminacyjna, choć tak naprawdę stres to problem aktualny o każdej porze roku. Nie znam nikogo, kto byłby całkiem wolny od tej przypadłości. Zresztą w niektórych przypadkach stres jest całkiem przydatny. Wszyscy o tym wiemy – adrenalina, samoobrona, stres mobilizujący, itp.
Do najbardziej
stresujących życiowych sytuacji (oprócz egzaminów) zalicza się wystąpienia publiczne, wśród których znajduje
się też maturalna prezentacja. Doskonale rozumiem stres maturzystów - kiedyś
dla mnie samej ogromnym wyzwaniem było każde wystąpienie przed szkolną klasą.
Teraz prowadzę konferencje, wykłady, mówię do grup i dobrze się tym
bawię. Jestem więc żywym przykładem, że da się zapanować nad sobą. Ale
oczywiście nie twierdzę, że stres mnie nigdy nie dotyka! Naturalne jest, że
bywamy w różnych stanach psychofizycznych i to, co jednego dnia jest nic nie znaczącym
epizodem, drugiego może nas przyprawić o palpitację serca.
A elementów
stresogennych jest przecież bardzo wiele – przytłaczające
poczucie obowiązku, nadmiar spraw do załatwienia, wysokie wymagania,
które stawiamy sami sobie lub naciski
otoczenia, a nawet mocne pozytywne emocje.
Jak więc ująć
temat stresu w miarę kompleksowo i zaproponować sensowną metodę radzenia sobie z tą bardzo ludzką przypadłością?
Wszyscy
znamy pewne uniwersalne sposoby, jak choćby oddychanie, pozytywne myślenie, relaks, medytacja, ruch fizyczny,
dystans do problemu + dużo, dużo metod alternatywnych. Tylko tyle, że zwykle ich nie
stosujemy, a może nie zawsze potrafimy zastosować?
W krótkiej formule bloga nie jestem w stanie omówić wszystkiego, więc spróbuję przekazać coś, co w moim przekonaniu jest
niezmiernie cenne i do zastosowania od już, coś czego nie trzeba się uczyć, czego
nie trzeba ćwiczyć. Chciałabym przekazać świadomość, która może bardzo pomóc w każdej
stresującej sytuacji.
Chciałabym
powiedzieć, że Twój stres to nie Ty, że stres to zaledwie stan,
w którym bywa nasz organizm, stan bardzo naturalny i tak naprawdę nieszkodliwy,
gdy nie przywiązujemy do niego zbyt dużej wagi. Są nawet badania, które udowadniają, że
podejście do stresu, jak do sprzyjającej reakcji organizmu,
powoduje, że nie występuje bardzo wiele jego skutków ubocznych, a nawet bywa, że poprawia nam się zdrowie, a układ sercowo-naczyniowy
pracuje wyjątkowo wydajnie!!! Wystarczy tylko zmienić nastawienie i założyć że stres jest naszym sprzymierzeńcem.
A może warto czasem stanąć obok swojego stresu, poobserwować go spokojnie
i uświadomić sobie, że jeśli do tej pory żyjemy ze stresem w
symbiozie, to nie jest aż tak groźny, jak nam się wydaje? Możemy przecież razem
ze swoim stresem wystąpić publicznie, zdać egzamin, zrealizować ważne zadanie i
doskonale sobie radzić. Nie tylko możemy, ale nawet robimy to często!
A więc nie stresuj
się swoim stresem!!!
Niepotrzebnie wygenerujesz dodatkowe napięcie i będziesz myśleć o tym, co możesz „zawalić”
pod wpływem stresu. A tak naprawdę to przecież zwykle jesteśmy bardzo skuteczni i w ponad 90% przypadków nic nie „zawalamy”, a naszego wewnętrznego rozdygotania po prostu nie widać. Lubię ogromnie moment szkoleń z wystąpień publicznych, kiedy ludzie
oglądają nagrania swoich prezentacji i mówią z ulgą – „nawet nie było widać, że się tak stresuję”;)
Stres nie
jest więc chyba najgorszym złem, jakie się nam może przytrafić, co nie znaczy, że mamy go szczególnie lubić;) Ale może warto mieć świadomość, że dobre rady
w stylu: „tylko się nie stresuj, tylko spokojnie”, niepotrzebnie
podwyższają napięcie i poczucie zagrożenia maturzysty, bo a nuż się będzie stresował,
a …. (wymyśl 1000 kataklizmów). Natomiast zmiana myślenia, założenie: „to mój stres, ja sobie
go tak naprawdę produkuję, więc go poobserwuję i zobaczę co robi z moim
organizmem”, pomaga zaakceptować sytuację i zdystansować się do niej. A jeśli potrafimy oddzielić stres od siebie, to on samoistnie się zmniejsza.
Podsumowując, jako remedium na stres proponuję zmianę taktyki – nie paniczna próba uniknięcia go, lecz po prostu spokojna, zdystansowana akceptacja.
Podsumowując, jako remedium na stres proponuję zmianę taktyki – nie paniczna próba uniknięcia go, lecz po prostu spokojna, zdystansowana akceptacja.
A osobom bardzo
przestraszonym, bojącym się, że od stresu umrą, polecam ciekawe nagranie: http://www.ted.com/talks/kelly_mcgonigal_how_to_make_stress_your_friend?language=pl
Dziękuję za powyższy wpis - i za dzisiejsze, praktyczne zajęcia - to niezwykle inspirujące doświadczenie!:) I kolejna płaszczyzna do pracy nad sobą.... Podstawą radzenia sobie ze stresem m.in. przed publicznym wystąpieniem, jest odpowiednie przygotowanie. Specjaliści zalecają trening, częste powtarzanie swojego wystąpienia przed jego rzeczywistym upublicznieniem. I tu pojawia się pułapka - zapamiętujemy użyte zwroty, układamy wszystko w "zgrabną całość", czego finalny efekt może okazać się "recytatorski", "teatralny"... Jak sobie z tym radzić? Jakie metody zastosować, by tego uniknąć? W nadziei na podpowiedź serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń"Naturalne" wystąpienie, wcale nie jest proste i zwykle wymaga sporo ćwiczeń i przygotowań.
OdpowiedzUsuńU Was zwracałam mocno uwagę na ten aspekt, bo poziom grupy pozwalał podnieść wymagania.
A ponieważ temat wymaga bardziej szczegółowego wyjaśnienia, pozwolę sobie w najbliższym czasie (najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu) napisać posta, w którym w miarę możliwości dokładnie odpowiem na Twoje pytanie.
I oczywiście link do niego umieszczę pod Twoim komentarzem :)
Pozdrawiam bardzo serdecznie
Dorota
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńRenato, z przyjamnością zrealizowałam zamówienie ;)
OdpowiedzUsuńzałączam link:http://dorotanawrotkach.blogspot.com/2017/02/naturalnosc-cecha-najlepszych-mowcow.html
Serdecznie Cię pozdrawiam
Dorota
Dziękuję za profesjonalną odpowiedź na postawione pytania! To niezwykle cenne i praktyczne wskazówki:) Przemyślałam ujęte w niej aspekty, warunkujące powodzenie wystąpień publicznych i przepuszczając je przez filtr dotychczasowych doświadczeń jestem przekonana o skuteczności ich działania:) Jeszcze raz dziękuję! Renata
OdpowiedzUsuń