photo by Anna Nawrotek
„Każdy człowiek ma jakąś rację,
tylko nie każda racja wychodzi na
zdrowie.”
Jerzy Andrzejewski
Na początek zaryzykuję stwierdzenie, że prawie wszyscy lubimy być
nieomylni, lubimy, żeby nasze było na wierzchu, żeby ludzie z uznaniem kiwali
głowami, kiedy zechcemy odkryć przed nimi ogrom naszej wiedzy i życiowych
doświadczeń;)
W imię racji, uznawanej
przez nas za najświętszą i jedynie słuszną, często staczamy boje (oby tylko
słowne). A czasem...niestety … to inni mają rację i to ich jest na
wierzchu.
Co wtedy? Każdy reaguje inaczej – przepraszamy, albo udajemy, że się
nic nie stało, albo idziemy w zaparte w stylu: „to właśnie miałem na myśli, nie
zrozumieliście mnie!”, albo…(wstaw swoją reakcję), a w środku szeroka gama odczuć i przeżyć… Tylko
po co?
Jeśli zdarzyło nam się kiedykolwiek w życiu pomylić, źle ocenić
człowieka lub sytuację, to istnieje spora szansa, że mylimy się znacznie częściej,
niż się wydaje.
- Więc jak to się dzieje, że bronimy swojej racji jak niepodległości?
- Dlaczego za wszelką cenę przekonujemy
kogoś, o tym co naszym zdaniem jest właściwe?
- Jakie życiowe bonusy otrzymujemy razem z poczuciem nieomylności?
- W jakim zakresie poczucie
własnej wartości wiążemy z przytakującymi nam ludźmi?
- Do czego może doprowadzić silnie manifestowana pewność swojej racji?
- Czy „bezwzględną prawdę” ogłaszamy „wszem i wobec” dla zasady, czy
naprawdę sami w nią głęboko wierzymy?
Nic nie jest w stanie tak silnie
powstrzymać rozwoju człowieka, jak upieranie się przy swoim i nieprzyjmowanie
żadnych argumentów. Oczywiście jeżeli stykamy się z opiniami, które są
całkowicie sprzeczne z naszym życiowym doświadczeniem, to naturalne jest, że
pojawia się w nas opór, sprzeciw, bunt…
Ale może na przekór sobie i swojej strefie komfortu
warto jednak czasem przeanalizować różne opcje:
- Co się stanie, jeśli nie mam racji, jeśli totalnie się mylę, jeśli
wyjściowe założenie jest błędne i sprawy
potoczą się zupełnie inaczej?
- Co najgorszego może się stać, jeśli nie mam racji?
- Co mogę zyskać, jeśli przyjmę punkt widzenia drugiej osoby? Co mogę
stracić?
- Czy racja, której bronię za wszelką cenę nie ogranicza mnie?
Oczywiście nie chodzi o to, żeby zawsze zgadzać się z innymi, ani żeby dla zasady dopasowywać się do poglądów otaczających nas osób. Rzecz chyba w zachowaniu zdrowego rozsądku.
Nieomylność na pewno dobrze sobie „odpuścić”, ale z drugiej strony własne, dobrze przemyślane, zdanie to przecież podstawa skuteczności i wiarygodności.
Na pewno warto pamiętać, że niezwykle cennym potencjałem każdego człowieka jest wewnętrzny drogowskaz, który nas prowadzi w konkretnym kierunku, ale... może też warto umieć raz na jakiś czas skorygować kurs?
Na pewno warto pamiętać, że niezwykle cennym potencjałem każdego człowieka jest wewnętrzny drogowskaz, który nas prowadzi w konkretnym kierunku, ale... może też warto umieć raz na jakiś czas skorygować kurs?
I jak zwykle, wszystko sprowadza się do zasady złotego środka, a człowiek, żeby pójść o krok do przodu, musi najpierw
przygotować kilometrowy trakt w swojej głowie;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz