środa, 19 kwietnia 2017

Mimo wszystko uwierz w siebie :)




-  Co u Ciebie? – pytam koleżankę z dzieciństwa, składając jej życzenia świąteczne.
- Jak zwykle, stara bieda. Nic specjalnego  - mówi z właściwym sobie cierpiętnictwem w głosie.
Od dziecka na wszystko narzekała i dalej narzeka.
- A jak u Ciebie? – pyta, kończąc swoją opowieść, że w pracy fatalnie, "właściwie już się nie da pracować", a w domu też  bez szału.
- Biorę się za siebie. Coś ostatnio niespecjalnie się czuję - mówię, będąc zobowiązana do podtrzymania tonu rozmowy (też mnie podkusiło!).
- Przyzwyczaj się, będzie coraz gorzej. W naszym wieku ….
- Mam inne wzorce, patrzę na moich rodziców i wiem, że można długo i całkiem dobrze żyć – bronię się.
- Nie licz na to, nasi rodzice to inne pokolenie, a my zatruci chemią, smogiem zwykłym i magnetycznym… nic nas dobrego nie czeka…. Będzie coraz gorzej.
…………………….
„Za 10 lat czeka panią rak trzustki, albo cukrzyca, z tego się tak łatwo nie wychodzi” – usłyszałam wiele lat temu, przy wypisie ze szpitala, a na dnie komunikatu była niewyartykułowana wątpliwość, czy w ogóle przeżyję te 10 lat. Rokowania były niepomyślne, ale ja nie brałam pod uwagę katastroficznych scenariuszy - znałam już wtedy zasady pracy z umysłem i je wykorzystywałam. Oczywiście wykorzystywałam też wszystkie inne znane metody i działałam, bo samo myślenie w życiu nie wystarcza.
I minęło 30 lat...
………………………………….
„Nikt oprócz Pani nie wierzył, że te studia ruszą” – powiedziano mi na uczelni. Czułam, że nie ma entuzjazmu, ale napisałam program, zebrałam wykładowców, nauczyłam się współpracować z państwową uczelnią. Nie słuchając niedowiarków, robiłam swoje. Widziałam oczami duszy, wspaniałych zaangażowanych studentów. I są.
……………………………………
Może też znasz takie sytuacje? A może odczuwasz czasem energię otoczenia, które, jeśli tylko się dowie, że zamierzasz osiągnąć więcej, niż dotychczas, pozwala sobie na kpiny lub ironię? Może rozrywką Twoich znajomych jest ciągłe weryfikowanie Twoich, jeszcze nie dość satysfakcjonujących, wyników? Pewnie znasz też inny scenariusz - „dobre” chęci otoczenia, które  ubolewa nad Tobą i generuje  katastroficzne wizje, bo chce Cię ochronić przed rozczarowaniem.
A może, jak tylko zaczynasz snuć marzenia, ludzie utrzymują dystans, zbywają twoje plany milczeniem i tylko patrzą, co się wydarzy?  To chyba najłagodniejsza forma dywersji Twojego sukcesu. Odczuwasz to jednak mocno i momentami chcesz  im wszystkim wykrzyczeć, że się mylą, że dasz radę.
Nie warto. Odpuść. Uśmiechnij się. Odetchnij. Pozwól im mówić, ale nie pozwalaj manipulować własnymi emocjami. Przyjmij do wiadomości fakt, że ludzie są ludźmi, a za ich reakcjami kryją się ich problemy - asekuranctwo, niezrealizowane marzenia, ryzyko zachwiania status quo, które mówi: „jesteś ok, jaki jesteś”, „wypada zarabiać tylko tyle”, „trzeba robić to, co inni i trzymać się zdroworozsądkowych zasad, bo wiadomo, co jest możliwe, a co nie jest”.  Albo inna wersja: „Po co się wyrywać przed tłum? … Po co się męczyć? … I tak wszyscy zmierzamy w jednym kierunku”.
Często ludzie nie mają odwagi, albo ochoty, żeby robić więcej, a więc wolą postrzegać tych, którzy realizują własne cele, jako nieszkodliwych, albo szkodliwych, idiotów. Szkodliwych, bo ten kto się wymyka z ich standardów, chwieje ich samooceną i zaburza pozorny ład.

Wiesz pewnie, że mądrzy biznesmeni nie opowiadają wszem i wobec o swoich planach, zanim ich nie  zrealizują. Przede wszystkim chodzi o to, żeby wyprzedzić konkurencję. Ale z trzymania swoich planów w tajemnicy jest jeszcze jedna korzyść – jeśli robimy coś, nie tworząc wokół zbędnego zamieszania i nie opowiadając za dużo, to osoby postronne nie podcinają nam skrzydeł.
A więc nasuwałby się wniosek - nie mów innym, co zamierzasz, tylko rób to?… Cóż, to też nie zawsze najlepsze rozwiązanie - czasem przecież chcemy zweryfikować własne plany, potrzebujemy sensownej porady, podpowiedzi, chcemy posłuchać mądrej opinii, nawet krytycznej.
Może więc po prostu załóż, że będziesz wtajemniczać wybrane osoby. Zwykle doskonale wiesz, kto i w czym Ci może pomóc, zastanów się więc, z kim porozmawiać, żeby rozmowa spełniła Twoje oczekiwania. Rozmawiaj. Najprawdopodobniej potrzebujesz też z kimś współpracować, z kimś dzielić się  swoimi rozterkami, z kimś świętować małe zwycięstwa. I to jest ok. 
Współpracuj, działaj - mniej tylko świadomość, że ludzie są ludźmi, więc będą Ci czasem przeszkadzać, a czasem wspierać. Za to, co z tym zrobisz, odpowiadasz Ty - za swoje myśli, za energię, którą z nich czerpiesz, za punkt widzenia, który przyjmujesz. Możesz zaakceptować uwagi innych osób, możesz się od nich odciąć - nawet jeśli to bardzo ważni dla Ciebie ludzie – małżonek, rodzice, czy lekarz. Badania naukowe wykazują, że ludzie postrzegający siebie i swoje zdrowie znacznie lepiej niż ich lekarze, a nie koncentrujący się wyłącznie na złych wynikach własnych badań, szybciej zdrowieją i żyją dłużej, niż reszta społeczeństwa.

A więc zastanów się nad sobą:
- Pomyśl czyje opinie przyjmujesz za swoje? …
- Jakie podejmujesz decyzje? (Twoja decyzja wyraża się w tym, co robisz i  co mówisz.)
Przypatrz się im przez chwilę….. Służą Ci, czy niekoniecznie?

I nie demonizuj siły modnego obecnie pozytywnego myślenia. Pamiętaj - pozytywne myślenie potrafi zdziałać cuda, pod warunkiem, że nie jest mylone z hura-entuzjazmem. Samo pozytywne myślenie, to zdecydowanie za mało, osobiście zakładam, że myślenie powinno być jeszcze proaktywne (generujące celową aktywność). A więc jeśli chcesz osiągnąć sukces, nakieruj swoje myśli na działanie, ukierunkuj je w stronę konkretnych czynności, które Cię doprowadzą do sukcesu.
Przed myśleniem hurra-optymistycznym przestrzega nawet psychologia pozytywna - zakłada ona, że dobrze jeśli stosunek myśli pozytywnych do negatywnych wynosi ok. 3:1.  (Jeśli chcesz zgłębić temat zapraszam do wcześniejszego posta „Pozytywność „ - http://dorotanawrotkach.blogspot.com/search/label/recenzje?updated-max=2014-08-16T20:44:00%2B02:00&max-results=20&start=1&by-date=false).
Żeby osiągnąć sukces nie można przecież tylko pozytywnie myśleć, trzeba mieć świadomość obiektywnych warunków, uważnie ocenić sytuację - bez tego trudno konstruować mądre plany. 
Ale jak już taki mądry plan masz, to myśl optymistycznie i pamiętaj, że nie wszyscy i nie zawsze i będą Cię wspierać.
A jeżeli nikt z Twojego otoczenia w danym momencie nie wierzy w Twój pomysł i w Ciebie? ...
To może Ty musisz uwierzyć? ;)
W co potrzebujesz uwierzyć? W swoje zdrowie, w swoje możliwości, w swój plan, czy w swoją misję? …  Pomyśl. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz