wtorek, 11 marca 2014

Bądź zmianą.




„BÄ…dź zmianÄ…, którÄ… pragniesz ujrzeć w Å›wiecie”

Mahatma Gandhi


Wiosna – pora zmian, nowej energii, nowych planów. Pora, która dodaje skrzydeÅ‚, daje nadziejÄ™ na nowy poczÄ…tek, nowe lepsze życie. Nowa dieta, nowa sylwetka, nowy/nowa ja. Chyba wszyscy lubimy ekscytujÄ…ce poczÄ…tki zmian, coÅ› co nas napawa nadziejÄ…, podnosi na moment poziom pewnoÅ›ci siebie, dodaje skrzydeÅ‚. Nietrudno zwizualizować sukces i uÅ›miechnąć siÄ™. I to jest przyjemne. ZresztÄ… namawiajÄ… nas do tego przeróżne książki, ludzie którzy chcÄ… za wszelkÄ… cenÄ™ stać siÄ™ ispiratorami tÅ‚umów, a my chcemy im wierzyć.

Jak myślicie, dlaczego?...

Ale jakoÅ› tak siÄ™ dziwnie dzieje, że wszystkie cudowne rady nie dziaÅ‚ajÄ…, że przytÅ‚aczajÄ…ca wiÄ™kszość postanowieÅ„, pozostaje wciąż w sferze marzeÅ„, a my z coraz gorszym samopoczuciem mówimy znów: „od przyszÅ‚ego tygodnia, miesiÄ…ca, roku…” lub  „muszÄ™ siÄ™ wreszcie za siebie zabrać…” lub….. (wstaw swojÄ… reguÅ‚kÄ™;))


A więc dziś napiszę o zmianie na podstawie moich obserwacji, książek, przemyśleń, na podstawie ciągłej wieloletniej walki, którą toczę sama ze sobą dokonując i nie dokonując wielu, bardzo wielu, życiowych zmian i próbując zrozumieć procesy, kierujące wzlotami i upadkami.

Moim zdaniem, w caÅ‚ym procesie zmiany najważniejszy jest poczÄ…tek – istotne jest, żeby wiedzieć jak zacząć, skÄ…d wygenerować siÅ‚y, żeby „nie wymiÄ™kać”?

SÄ… oczywiÅ›cie dziesiÄ…tki, a może setki,  motywacyjnych trików – nagrody, kary, tablice marzeÅ„, przypominacze, motywacja zewnÄ™trzna w postaci grupy wsparcia, trenera, czy coacha. OczywiÅ›cie, wypada mi napisać, że coach to najlepszy motywator;), ale nie napiszÄ™.


… bo wedÅ‚ug mnie najlepszy motywator to samoÅ›wiadomość (niezależnie od tego, czy zdobyta przy pomocy coacha, czy nie), to wynikajÄ…cy z tej samoÅ›wiadomoÅ›ci dobrze wyznaczony cel – naprawdÄ™ mój, naprawdÄ™ ważny i naprawdÄ™ ekscytujÄ…cy. I zrozumienie tego, co tak naprawdÄ™ chcÄ™ osiÄ…gnąć, co jest głównÄ… wartoÅ›ciÄ…, która mnie  popycha do zmiany?

Wystarczy siÄ™ tylko pytać do skutku: „co mi to daje?” i dojdziemy do naszej wartoÅ›ci nadrzÄ™dnej. PrzykÅ‚ad: chcÄ™ schudnąć - „co mi to daje?” – Å‚adnÄ… sylwetkÄ™ - „co mi to daje?” – że wÅ‚ożę sexi ciuchy - „co mi to daje?” – że bÄ™dÄ… siÄ™ ludzie za mnÄ… oglÄ…dać na ulicy - „co mi to daje?” – pewność siebie -  „co mi to daje?” – poczucie wÅ‚asnej wartoÅ›ci.

Można by się wtedy spytać - Jak jeszcze - jak inaczej mogę budować poczucie własnej wartości?;)

Czy chcę budować tylko w ten sposób poczucie własnej wartości, czy to na pewno najlepsza droga?

No i oczywiście - czy wartość, którą chcę osiągnąć w procesie zmiany nie przeszkadza innej, może nawet bardziej istotnej dla mnie wartości? Inaczej - jakie inne wartości są ważniejsze niż wartość, którą chcemy wzmocnić osiągając nasz cel?

Jeżeli bardziej lubiÄ™ spotkania ze znajomymi przy piwie i chipsach, niż zdrowy ruch, to może lepiej jeÅ›li to sobie uÅ›wiadomiÄ™, zanim narażę siÄ™ na niepotrzebne wysiÅ‚ki i poczucie przegranej.  JeÅ›li tak naprawdÄ™ nie rozumiem celu, jaki przed sobÄ… stawiam, nie zgadzam siÄ™ (nawet podÅ›wiadomie) na konsekwencje, jakie przyniesie zmiana, nie chcÄ™ naprawdÄ™ dokonać wyrzeczeÅ„, to zwykle wybieram swojÄ… strefÄ™ komfortu, a w psychice budujÄ™ obraz zmiany, jako cykl przykrych czynnoÅ›ci, które mnie bÄ™dÄ… kosztować bardzo dużo wysiÅ‚ku i naturalnie bÄ™dzie mi bardzo trudno.

Może więc lepiej przyjąć do wiadomości, że wielokrotnie planowana/deklarowana zmiana to tylko nasze alibi, nasz fałszywy przyjaciel, uspokajacz? Może powiedzieć sobie prawdę?

Bo tak naprawdÄ™ czujemy siÄ™ dobrze żyjÄ…c w prawdzie. Czujemy siÄ™ dobrze i spójnie ze sobÄ…, gdy sami siebie nie okÅ‚amujemy. Czasem przyznanie siÄ™ przed sobÄ… do prawdy wymaga bardzo wielu Å‚ez i dużo odwagi, ale to dobre Å‚zy i dobry stres – to przeżycia, które zwracajÄ… siÄ™ z nawiÄ…zkÄ…, które doprowadzajÄ… do samoakceptacji i w efekcie do prawdziwych, wartoÅ›ciowych przemian. Tych o które nie trzeba walczyć w pocie czoÅ‚a, tych które dokonujÄ… siÄ™ same – naturalnie, z uÅ›miechem i radoÅ›ciÄ….

Jednym z podstawowych zaÅ‚ożeÅ„ psychologii pozytywnej jest opisywana przez Tal Ben - Sharhara w książce „W stronÄ™ szczęścia” postawa , którÄ… opisowo przedstawiÄ™ sÅ‚owami „bawiÄ™ siÄ™ tym, co jest tu i teraz, cieszy mnie proces, jaki siÄ™ obecnie odbywa, ale mam przed sobÄ… cel, cel który mnie pobudza do dziaÅ‚ania, który sprawia, że codziennie chce mi siÄ™ wstawać z łóżka”.

Ogólny zamysł jest taki, że do szczęścia (bo niczym innym, jak osiąganiem przez ludzi szczęścia, zajmuje się psychologia pozytywna) człowiekowi potrzeba trochę radości na co dzień i ekscytujący cel. A o co innego, jak nie o szczęście nam wszystkim chodzi?


Nie lubiÄ™ uogólniać, nie lubiÄ™ pouczać, staram siÄ™ nie pisać na moim blogu, że coÅ› jest na pewno, wiÄ™c może skoÅ„czÄ™ tak – wedÅ‚ug moich doÅ›wiadczeÅ„, obserwacji i może jeszcze jakiejÅ› książki - … jeżeli na czymÅ› bardzo nam zależy, to osiÄ…gamy to z radoÅ›ciÄ…, z dobrÄ… energiÄ…, niezależnie od naturalnych zachwiaÅ„, porażek, przeciwnoÅ›ci losu i trudniejszych chwil – bo trudniejsze chwile sÄ… zawsze. Najbardziej wartoÅ›ciowych zmian dokonujemy z gÅ‚Ä™bokim samozaparciem, ale i z uÅ›miechem, bo sÄ… naprawdÄ™ nasze i naprawdÄ™ oczekiwane!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz