"Chcesz osiągnąć sukces? Zwiększ dwukrotnie liczbę porażek.
Sukces jest drugą twarzą porażki"
Thomas J. Watson
Często
zazdroszczÄ™ sama sobie – mam troje Å›wietnych, odchowanych, a w zasadzie
całkowicie już wychowanych dzieci plus
jedno przysposobione poprzez związek z moją córką;).
Jak chcÄ™ z
kimś inteligentnie porozmawiać, to nie muszę szukać daleko, jak chcę się
pośmiać, to też, a i pokłócić mam się z kim;)
Ja - doświadczona
Matka Polka;) jawię się więc znajomym i przyjaciołom, jako autorytet w
dziedzinie zmagań z potomstwem. Często pytają mnie, co zrobić kiedy Kasia czy
Tomek nie spełniają oczekiwań, kiedy są niewłaściwie traktowani w szkole, kiedy
mają nieodpowiednie towarzystwo. I chyba zacznę się reklamować, jako coach
rodzicielski, bo faktycznie coraz więcej tego typu interwencji przeprowadzam i
wspieram przerażonych rodziców. Oczywiście nie mam panaceum na wszelkie
problemy i bolączki, pewnie nie ma też takiego w żadnej genialnej
psychologicznej książce, w żadnym poradniku. Gdyby coś takiego było, już dawno
ludzkość radziłaby sobie doskonale i nie byłoby problemów z wychowywaniem
dzieci, a po świecie chodziłyby same ideały.
Wychowanie
dzieci to sztuka, proces, test naszej cierpliwości, mądrości, prawdy. To też
doskonały sprawdzian funkcjonowania rodziny, w którym ujawnia się rzeczywiste
wsparcie i oddanie czemuś, co może nazwałabym wspólnym dobrem.
A zaczyna siÄ™
zawsze tak samo – niedoskonaÅ‚ym ludziom, rodzi siÄ™ wspaniaÅ‚y i jakże niedoskonaÅ‚y maÅ‚y czÅ‚owiek.
Z caÅ‚ym bagażem swojej ludzkiej niedoskonaÅ‚oÅ›ci – sikaniem w pieluchy,
niesypianiem po nocach, skłonnością do sprawdzania wszystkiego, co
niedozwolone, zakazane, a czasem może w naszym rozumieniu złe, z naturą pełną
sprzeczności i kontrastów. Niedoskonali ludzie chcą jednak tego niedoskonałego
człowieka uczynić doskonałym (pomijając sytuacje patologiczne, gdzie dziecko
nie stanowi dla rodziny wartości), chcą sprawić, żeby na jego drodze nie rosły
żadne ciernie, żeby życie układało mu się wspaniale, żeby od kołyski aż do późnego wieku
był ucieleśnieniem wyobrażeń rodziców o ideale. Nasze dziecko nie może przecież
mieć wad, nie może kłamać, kląć, przekraczać pewnych norm, nie może przynosić
gorszych ocen, czy marnować czasu na bezproduktywne działania. My możemy, ale
ono nie. Ono powinno być zawsze radosne, uśmiechnięte, zadbane i mądre
oczywiÅ›cie – jest przecież dzieckiem swoich wspaniaÅ‚ych rodziców, rodziców
którzy poprzez zapewnienie mu świetlanej przyszłości, dbałość o najmniejszy
element wychowania, odpowiednie kształcenie (już od przedszkola), miłość i
wyposażenie na przyszÅ‚ość, zapewniÄ… mu życie lepsze…, na pewno lepsze, niż majÄ…
sami.
I zaczyna
się ciągła walka między rogatą naturą poszukującego wrażeń i wolności
człowieka, a całym arsenałem idealnych warunków mu stwarzanych, walka z
niesprawiedliwą panią w przedszkolu czy szkole, z sobą, jako przerażonym
rodzicem - "bo to niemożliwe, żeby moje dziecko tak się zachowało", ze złym
towarzystwem, które zagraża naszemu dziecku najbardziej na świecie. Potomkowi
odpowiedzialnych rodziców nie wolno zmarnować potencjału, jakim jest obdarzony,
bo to przecież potencjał na całe wspaniale życie. A on ma potencjał, ma
wyjątkowo dobre warunki i zasługuje na to, co najlepsze.
Ja też
budowałam "klosz" (za co przepraszam swojego najstarszego syna!), podkładałam
przysÅ‚owiowe „poduszki pod pupÄ™”, staraÅ‚am siÄ™, żeby siÄ™ w życiu nie potÅ‚ukÅ‚ –
wszystko w imię miłości i troski. Nauczałam, idealizowałam, podziwiałam wybitny
talent – zresztÄ… nie tylko ja, reszta rodziny również.
Dopiero po
jakimś czasie nieco mnie olśniło, chyba dopiero przy trzecim dziecku
zauważyÅ‚am, zrozumiaÅ‚am, doÅ›wiadczyÅ‚am…, że każdy czÅ‚owiek ma swój wÅ‚asny
niepowtarzalny przydział błędów, swoją drogę do samego siebie, do realizacji
własnych (nie rodziców) potrzeb, idei, koncepcji. Każdy z nas ma prawo do szukania swojej drogi
w życiu, do doświadczania przykrych przeżyć. A rozwój często boli i wymaga cierpliwości,
nawet łez (w późniejszym wieku też;)). Rozwój to proces, który dokonuje się
nieustannie. Czasem mam wrażenie, że im trudniejszy jest ten proces, tym
paradoksalnie większą wartość otrzymujemy w zamian.
Nie chcÄ™
popadać w przesadÄ™ i pisać, że „zimny wychów” to ideaÅ‚, że o dzieci nie należy
dbać, że nie należy wyznaczać im norm i zasad, bo bezwzględnie należy. Tyle, że
teraz, z perspektywy przeżytych lat, obserwacji swoich i innych latorośli (choćby
na prowadzonych przez moją firmę kursach dla klas szóstych, gimnazjalnych
i maturalnych - tam widziałam to samo dziecko co trzy lata, to wiele uczące
doświadczenie), dochodzę do wniosku, że z przyzwoitego domu wychodzą przyzwoici
ludzie, a problemy wychowawcze, które na pewnym etapie życia wydają się nie do
pokonania, mijają. I wiem jeszcze, że nic nie robi tak dobrze dziecku i
rodzicom, jak zaufanie (kontrolowane oczywiÅ›cie!!!) – zaufanie do instynktu
samozachowawczego człowieka, który sam sobie nie zrobi krzywdy, który znajdzie
zwykle najlepszą dla siebie drogę rozwoju, który doświadczając trudnych
przeżyć, niesprawiedliwości, złego towarzystwa, upadków
spowodowanych problemami z samym sobÄ…, stara siÄ™ jednak za wszelkÄ… cenÄ™ „trzymać
gÅ‚owÄ™ nad wodÄ…”. Nawet zaryzykujÄ™ stwierdzenie, że im wiÄ™cej spotka go trudnoÅ›ci
w pierwszym okresie życia, tym bardziej wytrawnym "pływakiem" będzie później. Oczywiście
nie namawiam do bagatelizowania problemów, tylko do mądrego spojrzenia na
sytuacjÄ™, wyznaczenia granic i zachowania spokoju. Bo chyba jedynym, czego
potrzebuje człowiek, żeby w końcu odnaleźć siebie, jest mocne wsparcie bliskich i
wiara w niego. W mądrym domu nie trzeba nawet dziecku opowiadać zbyt dużo o
normach i zasadach, nie trzeba nauczać, moralizować - dobre wzorce się wdycha
razem z powietrzem - wystarczy kiedy rodzic raz na jakiÅ› czas uczciwie wyrazi
swoje zdanie i ma cierpliwość (artykuł deficytowy;)).
Jakże często
problemy tworzymy my - rodzice… Kiedy cali stajemy siÄ™ problemem, nie zauważamy,
co dobrego dzieje siÄ™ obok. Pojedynczy incydent w szkole, przedszkolu,
niesprawiedliwość, złe zachowanie możemy rozdmuchać do rangi kataklizmu, ale możemy
także wyciągnąć wnioski, dać informację zwrotną i przejść nad nimi do porządku
dziennego.
Dla dziecka problemem
jest przecież zwykle to, co rodzice uznajÄ… za problem, to na czym siÄ™ skupiajÄ…, co przeżywajÄ… szczególnie mocno – to od rodziców uczymy siÄ™ przypisywania wagi naszym
doświadczeniom, uczymy się systemu wartości, wrażliwości. I to właśnie dzięki mądrym rodzicom
dajemy sobie prawo do popełniania i naprawiania błędów, które nie rujnują
naszej samooceny, tylko prowadzÄ… w kierunku sukcesu.
Obecnie szukam wyprawki dla swojego dziecka, ale myślę, że takie treści też mogą mi się przydać. Człowiek całe życie się uczy..
OdpowiedzUsuńCiekawy artykuł, muszę przyznać, że wiele może wnieść do wychowania dziecka. Dobrze jest mieć takie blogi pod nosem :)
OdpowiedzUsuńJa Ci powiem, że po takim artykule, mam ochotę się położyć w wannie z lampką szampana.. do tego klimatyczne świeczki i dzieci z tatą.. idealny wieczór!
OdpowiedzUsuń